Wielkie emocje w meczu Ligi Mistrzów zespołu Kiwiora. Zadecydowały rzuty karne

Wielkie emocje w meczu Ligi Mistrzów zespołu Kiwiora. Zadecydowały rzuty karne

Piłkarze Arsenalu
Piłkarze Arsenalu Źródło:PAP/EPA / Neil Hall
Mecz Arsenalu z FC Porto znajdował się w cieniu starcia Napoli z FC Barceloną. Mimo to na Emirates Stadium nie brakowało emocji. O awansie zadecydowały rzuty karne.

Arsenal od lat czeka na przejście fazy 1/8 finału Ligi Mistrzów. Po pierwszym meczu to jednak FC stało na lepszej pozycji. Do Anglii Portugalczycy przylecieli z jednobramkową zaliczką. W rewanżu na Emirates Stadium padł wynik 1:0 dla gospodarzy. Zespół Mikela Artety potrzebował jednak rzutów karnych, by zapewnić sobie awans do dalszej rundy.

Arsenal odrobił stratę z pierwszego meczu

Polscy kibice mogli czuć się zadowoleni, gdyż po raz kolejny w wyjściowym składzie zespołu Mikela Artety znalazł się Jakub Kiwior. To ekipa reprezentanta kadry Michała Probierza od pierwszych minut mocno napierała na gości. Nie oznacza to, że Porto nie próbowało przestraszyć rywala. Anglicy w 13. minucie mieli dwie szanse w przeciągu kilkunastu sekund. Najpierw Saka okiwał obrońcę Porto i oddał zbyt lekki strzał, a później niedokładnie strzelał Odegaard. Rywalom w kolejnych minutach udało się stwarzać groźne akcje głównie za sprawą Evanilsona.

W kolejnych minutach pierwszej połowy więcej inicjatywy w ofensywie było widać po gospodarzach. W 29. minucie świetną interwencją popisał się Pepe. Weteran portugalskiej piłki w ostatniej chwili wybił głową piłkę, która nadlatywała w kierunku nabiegającego Declana Rice’a. Wysiłki Anglików przyniosły skutek w 41. minucie. Fantastycznym dryblingiem i zagraniem w pole karne popisał się Odegaard. Podanie Norwega otrzymał nabiegający ze skrzydła Leandro Trossard, który skierował piłkę w kierunku długiego słupka bramki rywali. To Arsenal schodził do szatni w lepszym nastroju.

Wojna psychologiczna Arsenalu z Porto

Druga połowa rozpoczęła się od ofensywy Porto. Zawodnikom Sergio Conceicao nie brakowało odwagi. Po stracie bramki wynik dwumeczu pozostawał otwarty. W 55. minucie dobrą interwencją popisał się Kiwior. Obrońca poradził sobie z dryblującym rywalem. Z czasem znów rozkręcił się Arsenal. W 67. minucie Odegaard wpakował piłkę do siatki dalekim strzałem, ale w międzyczasie sędzia dopatrzył się przewinienia Havertza na piłkarzu Porto. Z celebracji Norwega wyszły nici. Trzy minuty później z groźną akcją wyszli Portugalczycy. Zza pola karnego strzelał Francisco Conceicao, a dobijający Evanilson był na spalonym.

W dalszej części połowy kibice na Emirates Stadium oglądali spokojniejszą grę. Taki stan potrwał kilka minut. Ofensywa Porto napierała na bramkę Arsenalu, a tam oprócz bramkarza czekał na nich dobrze dysponowany Kiwior. Z drugiej strony Pepe i spółka trzymali w ryzach defensywę Porto. W 84. minucie groźnym strzałem popisał Gabriel Jesus, lecz świetna interwencja Costy zapobiegła drugiej bramce. Choć Arsenal mocno napierał w końcówce m.in. za sprawą Odegaarda, to na obie ekipy czekała dogrywka.

Raya wybronił awans Arsenalowi

W dogrywce również można było oglądać akcje dwóch ekip, choć minimalnie więcej było ich po stronie gospodarzy. To Arsenal częściej posiadał piłkę i próbował konstruować akcje. Nic z nich jednak nie wychodziło. Przed początkiem drugiej połowy Arteta dokonał kolejnych zmian. Zdjął z boiska strzelca bramki Trossarda oraz Kiwiora. Im bliżej końca drugiej połowy dogrywki, tym gra wydawała się zwalniać. Obie ekipy szykowały się na rzuty karne i je otrzymały.

Konkurs „jedenastek” okazał się szczęśliwszy dla Arsenalu. W drugiej serii Raya obronił strzał Wendella. To samo uczynił po paru minutach, gdy strzelał Galleno. Po chwili bramkarz mógł cieszyć się wraz z kolegami i kibicami z awansu do ćwierćfinału.

twitter

Arsenal zagra w ćwierćfinale Ligi Mistrzów

Pierwsze mecze ćwierćfinałów Ligi Mistrzów odbędą się 9 i 10 kwietnia. Rewanże będą miały miejsce tydzień później. Finał Champions League 2024 zaplanowano na 1 czerwca w Londynie.

Czytaj też:
Sławomir Nitras zaatakował prezesa Legii. Ten ripostuje
Czytaj też:
Zbigniew Boniek krótko o Tomaszu Sakiewiczu. To była zaskakująca rola w PZPN

Opracował:
Źródło: WPROST.pl