Urodzony w Krakowie, a wychowany w Dębicy Marcin Zarychta od najmłodszych lat był silnie związany z piłką. Swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał wraz ze swoimi przyjaciółmi na osiedlowym boisku. – Dorastaliśmy dokładnie naprzeciwko stadionu. Z jego balkonu było nawet widać kawałek boiska – wspomina dzisiaj jeden z kolegów Marcina w rozmowie z Onetem.
Jak przypomina portal, dla Zarychty wszystko zaczęło się od gry w drużynie podwórkowej, później przyszedł czas na rywalizację międzyszkolną, aż do momentu, w którym wraz ze swoimi przyjaciółmi wspólnie trafił do młodzieżowej drużyny Igloopolu Dębica.
Adam Nawałka poznał się na młodym bramkarzu
Swoją dobrą grą i pracowitością, Marcin Zarychta zwrócił uwagę ówczesnego trenera Wisły Kraków Adama Nawałki. Późniejszy selekcjoner reprezentacji Polski sam pofatygował się do Dębicy, żeby przekonać Zarychtę do transferu, który nie odrzucił tej oferty.
W ekipie Białej Gwiazdy Zarychta trafił do drużyny rezerw, w której z takimi zawodnikami jak Kamil Kuzera czy bracia Brożkowie, miał ogrywać się na poziomie 4. ligi w seniorskiej piłce. Nigdy nie udało mu się jednak trafić do pierwszej drużyny Wisły, a po pewnym czasie sztab szkoleniowy postanowił dać szansę na grę Marcinowi gdzieś indziej.
Po krótkich przygodach w niższych ligach bramkarz trafił do Wisłoki Dębica, w której bardzo solidną grą zasłużył sobie na zainteresowanie Kolejarza Stróże. W nowym zespole Zarychta spisywał się bardzo dobrze i w wielu spotkaniach wychodził na boisko w pierwszym składzie.
Nowy etap życia Marcina Zarychty
Na zapleczu Ekstraklasy Zarychta grał do 2013 roku, w którym klub dał mu wolną rękę na poszukiwanie następnego pracodawcy. Kiedy okazało się, że nie znalazł żadnego klubu dla siebie, zmuszony był do wyjazdu na Wyspy, gdzie podjął pracę w restauracji u swojego przyjaciela z dzieciństwa.
Zbiórka pieniędzy na pogrzeb
Marcin Zarychta umarł 16 stycznia w wieku 37 lat. O śmierci piłkarza poinformowali przedstawiciele klubu Wisłoka Dębica. „Był jednym z najbardziej utalentowanych bramkarzy, jacy występowali kiedykolwiek w Wisłoce. Niezwykle ciężko pogodzić się z zaistniałą sytuacją” – napisali na swoim fanpage'u na Facebooku.
Najbliżsi Marcina postanowili zorganizować zbiórkę pieniędzy, która ma pomóc w sprowadzeniu ciała do Polski. – To był szybki impuls. Z racji tego, że wychowaliśmy się na jednym podwórku i Marcin był chłopakiem stąd, chcieliśmy ułatwić wpłaty ludziom też z Polski. To ma być pomoc żonie i córce, po to, żeby mogły stanąć na nogi po takiej tragedii – tłumaczy Onetowi Paweł, jeden z najbliższych przyjaciół Marcina.