Saga związana z odejściem Leo Messiego z FC Barcelony ciągnęła się już od wielu miesięcy. Jeszcze w ubiegłym roku Argentyńczyk ogłosił, że chciałby zmienić barwy klubowe. Do transferu ostatecznie nie doszło i wszystko wskazywało na to, że legenda Dumy Katalonii zwiąże się z drużyną Camp Nou na dłużej. Podobnie było po 30 czerwca, mimo że wtedy wygasł kontrakt piłkarza.
PSG pokonało przeszkody w walce o Messiego
Mijały kolejne tygodnie, a obie strony wciąż nie ogłaszały informacji o podpisaniu umowy. Przeszkodą były kwestie finansowe, które ostatecznie uniemożliwiły zakontraktowanie Messiego. Chodzi o zasady fair play dotyczące wynagrodzeń zawodników, co w praktyce oznaczało, że władze Barcelony musiałyby albo pozbyć się kilku sowicie opłacanych piłkarzy, albo wynegocjować z Argentyńczykiem znaczną obniżkę pensji. Żaden ze scenariuszy się nie ziścił, przez co 5 sierpnia ogłoszono, że 34-latek nie podpisze nowej umowy.
Faworytami do pozyskania sześciokrotnego zdobywcy Złotej Piłki było Paris Saint-Germain, chociaż media wspominały również o zainteresowaniu ze strony Manchesteru City czy klubów MLS. Ostatecznie we wtorek 10 sierpnia ogłoszono, że Messi dołączy do klubu z Paryża.
Czytaj też:
Skandaliczna decyzja UEFA względem PSG. Klub z Paryża może być bezkarny wobec FFP