W przedostatnim meczu szesnastej kolejki Ekstraklasy mogliśmy obejrzeć derby Poznania. Wiadomo, że zespoły ze stolicy Wielkopolski mają raczej ciepłe relacje i niestety podobnie wyglądały boiskowe wydarzenia. Na szczęście tylko w pierwszej połowie.
Lech Poznań – Warta Poznań. Adam Zrelak może pluć sobie w brodę
Jak na mecz dwóch lokalnych rywali, zdecydowanie w nim nie iskrzyło między oboma zespołami. Przez długi czas toczył się raczej w spokojnym tempie i tylko pojedyncze zrywy sprawiały, że kibic przypominał sobie, iż ogląda nie mecz towarzyski, a taki o stawkę. Jednym z nich była akcja, którą przeprowadziła Warta mniej więcej po kwadransie. Po strzale Papeau futbolówka trafiła pod nogi Zrelaka, ale oba uderzenia wybronił Bednarek, prezentując znakomity refleks. Poza tym brakowało klarownych okazji do zdobywania bramek. Obie defensywy spisywały się doskonale, niwelując większość zagrożeń, co jednak źle wpływało na widowisko.
Derby Poznania. Antonio Milić i Mikael Ishak zadali zabójcze ciosy
Zaraz po przerwie Kolejorz mógł sobie napytać biedy przez zbyt nonszalanckie rozgrywanie akcji pod pressingiem. Nagle jedno z podań przechwycił Czyż, który popędził w pole karne, ale nie udało mu się pokonać dobrze dysponowanego Bednarka.
Jest takie porzekadło, że „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić” i w derbach Poznania zdarzyło się identycznie. W 53. minucie wszyscy defensorzy Zielonych zupełnie zapomnieli o Miliciu, czyhającym w ich polu karnym. Stoper wykorzystał to skrzętnie, dokładając nogę do znakomitego dośrodkowania i zdobywając bramkę. Asystował mu Pereira. Niedługo potem kolejna wrzuta zaowocowała drugim trafieniem dla Lecha. Tym razem Ishak świetnie wykończył głową centrę Kwekweskiriego z rzutu wolnego.
Na 3:0 z kolei powinien trafić Skóraś, lecz mniej więcej kwadrans przed ostatnim gwizdkiem trafił prosto w wychodzącego Lisa. Z kolei w końcówce Marchwiński uderzył z bliskiej odległości w poprzeczkę. Więcej bramek już nie padło i ostatecznie Lech wygrał w derbach 2:0.
Czytaj też:
Nadchodzi zmiana trenera w Zagłębiu Lubin? „Jak któryś się zgodzi, to Żurawia nie będzie”