Trener, za którym zawodnicy pójdą jak w ogień. Czy Leszek Ojrzyński pokaże w Ekstraklasie nową „Bandę świrów”?

Trener, za którym zawodnicy pójdą jak w ogień. Czy Leszek Ojrzyński pokaże w Ekstraklasie nową „Bandę świrów”?

Leszek Ojrzyński
Leszek Ojrzyński Źródło: Newspix.pl / Paweł Janczyk
Korona Kielce wygrała finał baraży z Chrobrym Głogów 3:2 i wraca do Ekstraklasy. Twórcą tego sukcesu jest niewątpliwie Leszek Ojrzyński — trener, który dekadę temu, w tym samym klubie, zbudował drużynę nazywaną „Bandą Świrów”. Teraz stanie przed wyzwaniem, by sprostać własnej legendzie, a oczekiwania w Kielcach znowu są ogromne. – Dziękuję Bogu, że było mi dane przeżyć ten mecz – cieszył się w niedzielę wieczorem Ojrzyński.

We wtorek 31 maja skończy 50 lat. Jest bardzo dobrym trenerem, ale też już człowiekiem po przejściach. W lipcu 2019 roku kompletnie niespodziewanie ogłosił, że musi zrezygnować posady szkoleniowca Wisły Płock. Okazało, że stan zdrowia – zmagającej się od dłuższego czasu z nowotworem – żony Urszuli mocno się wtedy pogorszył. Ojrzyński nie miał wątpliwości, że musi ten czas poświęcić rodzinie, a jego kariera trenerska musi poczekać, bo są rzeczy ważne i ważniejsze. Żony nie dało się uratować. Zmarła w styczniu 2020 roku.

– Straciłem swoją połowę, straciłem miłość mojego życia. To był dla mnie trudny moment i dalej jest to dla mnie trudne. Ale tak się życie potoczyło, muszę temu podołać. Jestem teraz w Anglii z synem, pomagam mu utrzymać formę sportową w tym trudnym pandemicznym czasie, a córka jest w Polsce, przygotowuje się do matury – mówił Ojrzyński wiosną 2020 roku na łamach „Sport.pl”. A gdy zapytano go, czy było to jego najtrudniejsze wyzwanie życiowe, dodał: – Zdecydowanie tak, najgorzej, że to wyzwanie skończyło się przegraną. Nie udało nam się wygrać z chorobą, ale jako osoba wierząca, wierzę w drugie życie i wiem, że żona tam na mnie czeka. Cały czas czuję jej obecność – mówił.

Źródło: WPROST.pl