Pięć goli i zwroty akcji jak w filmie sensacyjnym. Radomiak i Warta stworzyły dobre widowisko

Pięć goli i zwroty akcji jak w filmie sensacyjnym. Radomiak i Warta stworzyły dobre widowisko

Adam Zrelak i Felipe Nascimento
Adam Zrelak i Felipe NascimentoŹródło:PAP / Piotr Polak
Mecz Radomiaka Radom i Warty Poznań dostarczył więcej emocji, niż można było się spodziewać. W spotkaniu padło aż pięć goli, a do tego kibice byli świadkami wielu zwrotów akcji oraz kuriozalnej bramki samobójczej.

Starcie Radomiaka Radom i Warty Poznań toczyło się w fatalnej widoczności z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych. Na szczęście jednak piłkarze obu ekip nie zachowywali się jak dzieci we mgle, lecz stworzyli naprawdę ciekawy piłkarski spektakl.

Kuriozalny gol samobójczy w meczu Radomiak Radom – Warta Poznań

Mniej więcej po kwadransie gry zrobiło się gorąco w polu karnym Radomiaka. Wówczas w „szesnastce” rywala padł Maenppa, a sędzia od razu użył gwizdka. Żwawo biegnąc w kierunku zawodników, sprawiał wrażenie, jakby miał podyktować „jedenastkę” dla drużyny gości, ale nic bardziej mylnego. To fiński pomocnik obejrzał żółtą kartkę za symulowanie – jak wykazały powtórki, zupełnie słusznie.

Kilka chwil później poznaniacy jednak cieszyli się z gola po kuriozalnej bramce samobójczej autorstwa Kobylaka. Po dośrodkowaniu z prawej strony jeden z podopiecznych trenera Szulczka spokojnie odegrał futbolówkę do bramkarza. Ten chciał przyjąć ją do nogi, ale ta prześlizgnęła mu się po bucie i wpadła do siatki.

twitter

Drugie trafienie Warty Poznań i szybka odpowiedź Radomiaka Radom

Po dwóch kwadransach zrobiło się 2:0 dla Warty, tym razem jednak trafienie było w pełni ich zasługą, a w szczególności Luisa. Były zawodnik Rakowa Częstochowa rozprowadził i osobiście wykończył kontrę. Portugalczyk najpierw przebiegł z futbolówką przy nodze kilkadziesiąt metrów, a następnie – wszak nikt nie próbował go zablokować – przymierzył i plasowanym strzałem pokonał Kobylaka.

Radomiak schodzili na przerwę w akompaniamencie gwizdów. Być może to ich zmotywowało? Po wznowieniu gry gospodarze bardzo szybko zdobyli bramkę kontaktową. Na listę strzelców wpisał się Machado, wykorzystując zamieszanie powstałe po wyrzucie z autu. Zanim piłka do niego trafiła, została nieskutecznie wybita przez jednego z gości. Zrobił to tak niecelnie, że spadła pod nogi Portugalczyka, a ten nie namyślał się zbyt wiele, uderzył w kierunku dalszego słupka i za moment cieszył się z trafienia.

Gospodarze wrócili do gry, gości szybko ich zripostowali

Po godzinie gry natomiast podopieczni Mariusza Lewandowskiego dostali rzut karny za faul Kościelnego na przeciwniku. Nie było wątpliwości co do przewinienia, więc za wykonanie stałego fragmentu wziął się Nascimento. Pomocnik pokusił się o delikatny, techniczny strzał i doprowadził do remisu 2:2.

Radomiak cieszył się z niego jedynie kilkadziesiąt sekund. Po chwili bowiem Warta pomknęła prawym skrzydłem z kontrą, po której znów wyszła na prowadzenie. Płaską centrę w „szesnastkę” posłał Szmyt, a Zrelak na wślizgu wcisnął futbolówkę do siatki. W samej końcówce Radomiak jeszcze upominał się o kolejny rzut karny, ale sędzia nie zdecydował się, by go podyktować. Spotkanie zakończyło się więc zwycięstwem Wart 3:2.

Czytaj też:
Lech Poznań chce gwiazdę Ekstraklasy. Trzeba zastąpić wielki niewypał transferowy
Czytaj też:
Zbigniew Boniek podsycił konflikt z Markiem Papszunem. „Przyjmuję cios”

Źródło: WPROST.pl