Aleksandar Vuković dla „Wprost”: Do wielu piłkarzy Legii mam sentyment, ale teraz jestem po drugiej stronie barykady

Aleksandar Vuković dla „Wprost”: Do wielu piłkarzy Legii mam sentyment, ale teraz jestem po drugiej stronie barykady

Aleksandar Vuković
Aleksandar Vuković Źródło:Shutterstock / Mikołaj Barbanell
W ubiegłym sezonie Aleksandar Vuković uratował Legię przed degradacją z Ekstraklasy. W klubie z Łazienkowskiej najpierw przez wiele lat występował jako piłkarz, a później – już jako trener – sięgnął z nim po mistrzostwo Polski. Teraz prowadzi Piasta Gliwice, którego przeciwnikiem będzie w niedzielę właśnie Legia. Nam Vuković mówi o wyjątkowości tego spotkania, o tym, jak bardzo chce go wygrać i nowych trenerskich wyzwaniach.

Dariusz Tuzimek, „Wprost”: Jak się prowadzi inną ligową drużynę niż Legia? Dla pana to przecież nowe doświadczenie, bo zatrudnienie w roli trenera Piasta jest pana pierwszą samodzielną pracą szkoleniową poza Warszawą.

Aleksandar Vuković: Muszę powiedzieć, że ja tego nie analizuję i nie roztrząsam. W ogóle nie myślę o tym, jakie są różnice pomiędzy pracą w Gliwicach i Legią. Przecież nadal wykonuję ten sam zawód i zarówno tam, jak i tu chcę to robić jak najlepiej. Jedyną zauważalną różnicą jest to, że teraz mam trochę więcej spokoju od mediów. I chociaż w tej chwili rozmawiam z dziennikarzem, to muszę powiedzieć, że wcale mi tego zainteresowania medialnego nie brakuje (śmiech). W Warszawie był roztrząsany i omawiany przez media każdy najdrobniejszy szczegół, momentami było to męczące. W Gliwicach pod tym względem jest trochę spokojniej. Ale oczywiście teraz, przed meczem z Legią, telefony od dziennikarzy znowu się rozdzwoniły. To chyba jednak naturalne, skoro przez tyle lat byłem związany z klubem z Łazienkowskiej.

W ostatniej kolejce ligowej pana Piast odniósł cenne zwycięstwo z Zagłębiem Lubin 2:0. Cenne, bo ten wynik pozwolił wam wydobyć się ze strefy spadkowej, no i w końcu wiosną zdobywacie trzy punkty, co się wcześniej wam nie udało w meczach z Jagiellonią Białystok i Rakowem Częstochowa, mimo że w obu spotkaniach pokazaliście dobry futbol. Liczy pan, że wygrana w Lubinie może być dla pana zespołu takim mentalnym „kopem” w górę? To było przełomowe zwycięstwo?

Nie ulega wątpliwości, że to była ważna wygrana. Zarówno ze względu na miejsce Piasta w tabeli, jak i na kwestie mentalne, o których pan wspomniał. A czy to było przełomowe zwycięstwo? Tak daleko w przyszłość bym nie wybiegał, bo w naszej sytuacji liczy się każdy punkt, każdy następny mecz. Chciałoby się wygrywać kolejne spotkania, ale zwrócę tylko uwagę, że kalendarz rozgrywek mamy na początku rundy bardzo trudny. Gramy z wieloma wymagający rywalami: z Rakowem, właśnie z Legią, za chwilę czeka na nas Lech Poznań. Dlatego trzeba przede wszystkim wygrywać z bezpośrednimi rywalami do walki o utrzymanie i w tym kontekście pokonanie Zagłębia na wyjeździe jest dla nas na pewno cenne. Szczególnie że Piast tam nie wygrał przez ostatnie cztery lata. Po tym, jak pechowo zremisowaliśmy z Jagiellonią i przegraliśmy z Rakowem mimo dobrej gry, to taka wyraźna wygrana z Zagłębiem była nam bardzo potrzebna jako wskazówka, że idziemy w dobrym kierunku. To na pewno będzie budujące dla moich zawodników. Ale do końca ligi jeszcze wiele kolejek, tak więc wyścig o utrzymanie w Ekstraklasie dopiero się zaczyna.