Już w sobotę mistrz kraju podejmie zwycięzcę pucharu w meczu o Superpuchar Polski, czyli Raków Częstochowa zmierzy się Legią Warszawa, która przed paroma miesiącami ograła Medaliki w finale Fortuna Pucharu Polski. W poprzednim sezonie bilans tych dwóch drużyn był bardzo wyrównany. W lidze Raków wygrał u siebie 4:0, a przegrał w stolicy 1:3.
Norbert Amlicki: Jaki pan typuje wynik w sobotnim meczu Legia – Raków o Superpuchar Polski?
Sebastian Mila (były piłkarz m.in. Śląska Wrocław i Lechii Gdańsk, ekspert): Na samym początku sezonu jest mi trudno odszyfrować, kto jest w jakiej formie. Oglądałem mecz Rakowa Częstochowa z Florą Tallinn i cóż, pierwsza połowa była bardzo przeciętna. Dopiero w drugiej mistrzowie Polski podkręcili tempo i końcówka tego spotkania w ich wykonaniu była na pewno na plus.
Z kolei Legii Warszawa jeszcze w tym sezonie nie widziałem, więc jest dla mnie zagadką, jak zagrają. Mieli bardzo dobre sparingi, wszystkie wygrane i tylko jedna bramka stracona (z Lechią Gdańsk – przyp. red.).
Wydaje się, że dyrektor Zieliński świetnie podobierał nowych piłkarzy do zespołu i mam tu na myśli głównie Guala i Kuna, którzy się wcześniej wyróżniali w Ekstraklasie. Dodatkowo zespół zanotował mało strat, bo odszedł tylko Mladenović i Johansson. Uzupełnienia składu wydają się być bardzo dobre i Legia, która była mocna w zeszłym sezonie wydaje się, że po tych transferach, jest jeszcze mocniejsza.
Finał Superpucharu Polski będzie dużym sprawdzianem dla obu drużyn przed początkiem trudnego sezonu. Obie drużyny podejdą do tego spotkania ze spokojem i nie będą grać na hura, ale na pewno będą chciały przejąć inicjatywę. Raków gra u siebie, więc to jest delikatny przywilej na korzyść mistrzów Polski. Moim zdaniem lekkim faworytem jest Legia Warszawa.
Czy fakt, że Raków jest już po pierwszym meczu w el. do Ligi Mistrzów działa na jego korzyść, czy nie?
Dla mnie ten mecz jest na plus dla Rakowa. To był dla nich generalny sprawdzian i mogli sobie świetnie spożytkować czas na przygotowania pod Legię. Warszawianie jeszcze tego nie mieli, więc może im towarzyszyć pewnego rodzaju niepewność.
Teraz jest początek sezonu, więc drużyny nie są jeszcze w optymalnych formach po okresach przygotowawczych. Widać to było w meczu Rakowa z Florą Tallinn, że zawodnicy jeszcze do końca nie czują piłki, co odbijało się na przyjęciu i zagraniu futbolówki. Raków ma już to za sobą, więc na pewno jest na plus dla nich, a z racji tego, że to dopiero początek, zespoły jeszcze nie są zmęczone, nie mają w nogach dużej liczby spotkań, więc bardziej skłaniam się ku temu, że spotkanie daje Medalikom lekką przewagę.
Czy to, co się działo w finale pucharu Polski, może mieć wpływ na przebieg tego meczu?
Mecz o Superpuchar Polski jest już nowym rozdziałem dla obu drużyn. Oczywiście każdy z tyłu głowy będzie miał to, co się wydarzyło w tamtym spotkaniu. Jednak nie sądzę, żeby tamto pucharowe starcie miało wpływ na zaangażowanie graczy. Bez względu, czy ta awantura by się odbyła, czy nie, w jednej i drugiej drużynie będzie wola zwycięstwa kolejnego trofeum.
Przypisanie kolejnego pucharu do gabloty i do swojego CV jest tak ważne, że piłkarzy nie trzeba jakoś specjalnie dodatkowo motywować, tylko będzie robił wszystko, by je wygrać.
Do Legii trafił m.in. Patryk Kun, czyli były zawodnik Rakowa. Czy ten fakt nada dodatkowego smaczku temu starciu, będzie on dla niego szczególnie trudny?
Zdecydowanie tak. Uważam, że piłkarz, który dłuższy czas był w jednej drużynie i obcował z tymi piłkarzami będzie miał gdzieś z tyłu głowy sentyment. Tym bardziej że jest to bardzo świeży transfer. Jak przechodziłem do Lechii Gdańsk, grając wcześniej sześć lat w Śląsku Wrocław, to ze swojego doświadczenia wiem, że emocje brały górę i nie byłem wtedy sobą.
Spójrzmy też na Roberta Lewandowskiego, który z Barceloną pojechał do Monachium, gdzie spędził wiele lat swojej pięknej kariery. W jego przypadku również można było dostrzec, że emocje nim szargają i z Kunem może być podobnie. Oczywiście każdy sobie radzi z tym lepiej lub gorzej i zobaczymy, jak on zareaguje w tym spotkaniu.
To na koniec wrócę pamięcią do 2012 roku, kiedy wygrał Pan ze Śląskiem Superpuchar Polski właśnie z Legią. Jak pan wspomina tamten moment po latach?
To są piękne wspomnienia. Te mecze już konkretnie o trofeum zawsze są wspaniałym wspomnieniem, tym bardziej, kiedy uda ci się wygrać. W 2012 roku graliśmy na stadionie warszawskiej Legii, bo Superpuchar był rozgrywany wówczas przy ul. Łazienkowskiej, więc dawało to dodatkowy smaczek, bo mieliśmy trudniejsze zadanie do wykonania. Każdy finał jest piękny dla piłkarza. Każdy zawodnik dąży do tak jakby ostatniego i decydującego o czymś spotkania.
Czytaj też:
Ze skoków narciarskich do piłki nożnej. Zaskakujący transfer Rakowa CzęstochowaCzytaj też:
Sensacja transferowa w 1. Lidze. Lechia Gdańsk sięgnęła po Luisa Fernandeza