W 35. kolejce hiszpańskiej La Liga doszło do hitowego starcia na Wanda Metropolitano. Atletico Madryt podejmowało rywala zza miedzy, czyli Real Madryt. Derby zawsze wzbudzają ogromne emocje. Przed tym spotkaniem drużyna prowadzona przez Diego Simeone nadal nie była pewna gry w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Dlatego Los Colchoneros musieli zwyciężyć. Mieli nawet nieco ułatwione zadanie, ponieważ Królewscy wyszli mocno rezerwowym składzie. W wyjściowej jedenastce nowych mistrzów Hiszpanii zabrakło m.in. Karima Benzemy, Luki Modricia, Viniciusa Juniora, Daniego Carvajala czy też Thibaut Courtoisa.
hhh
Gospodarze od pierwszych sekund wyszli wysokim pressingiem. Gracze Carlo Ancelottiego bardzo często sobie z tym nie radzili. Popełniali sporo błędów, szczególnie na własnej połowie. Los Rojiblancos niesieni niesamowitym dopingiem zyskiwali przewagę niemal z każdą upływająca sekundą. Byli zdecydowanie groźniejsi, ale swoją przewagę udokumentowali dopiero w 40. minucie meczu. Jesus Vallejo nadepnął Matheusa Cunhe. Arbiter po konsultacji z VAR-em podyktował rzut karny, którego na gola zamienił Yannick Carrasco. Kibice zasiadający na trybunach oszaleli z radości.
Bramkarz Atletico Madryt Jan Oblak był w pierwszej połowie praktycznie bezrobotny. Los Blancos nie potrafili stworzyć sobie żadnej dogodnej sytuacji. Odważniej zaatakowali dopiero w samej końcówce. Najpierw w 45. minucie dobry, lecz niecelny strzał z dystansu oddał Toni Kroos, a w doliczonym już czasie gry Luka Jović przegrał pojedynek sam na sam ze słoweńskim golkiperem. Po zmianie stron piłkarze Realu Madryt od razu wzięli się do roboty. Zyskali kontrolę nad meczem, dzięki dłuższemu utrzymywaniu się w posiadaniu piłki.
Królewscy stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji, ale pod koniec pierwszego kwadransa gry drugiej połowy do głosu doszli gospodarze. Spotkanie się otworzyło. Żadna z drużyn nie kalkulowała, przez co starcie zrobiło się niezwykle atrakcyjne. Ataki sunęły raz w jedną, raz w drugą stronę. Chociaż zdecydowanie bliżej kolejnej bramki byli zawodnicy Diego Simeone, którzy marnowali po prostu genialne okazje na podwyższenie wyniku. Los Colchoneros włożyli w ten derbowy pojedynek mnóstwo sił, w konsekwencji czego w ostatnich minutach goście mieli szanse na gola wyrównującego. Jednak tego dnia fenomenalnie tego dnia spisywał się Jan Oblak, który rozgrywał chyba swój najlepszy mecz w tym sezonie La Liga.
Czytaj też:
Przeciętny mecz Bayernu Monachium. Robert Lewandowski nie zachwycił