Wielkie emocje na Stamford Bridge. Chelsea wróciła z dalekiej podróży, Liverpool roztrwonił przewagę

Wielkie emocje na Stamford Bridge. Chelsea wróciła z dalekiej podróży, Liverpool roztrwonił przewagę

Kostas Tsimikas, Mason Mount
Kostas Tsimikas, Mason MountŹródło:Newspix.pl / ZUMA
Liverpool pojechał do Londynu, gdzie zmierzył się z Chelsea. Na ławce trenerskiej The Reds zabrakło zakażonego koronawirusem Juergena Kloppa. Mecz był bardzo szybki, dynamiczny i pełen niespodzianek.

Liverpool jechał do Londynu bez Juergena Kloppa, u którego wykryto koronawirusa. W meczu zabrakło, również chorych, Roberto Firmino i Alissona Beckera. Spotkanie zaczęło się od mocnego akcentu ze strony Liverpoolu, chociaż prowadzenie przy odrobinie szczęścia mogła objąć Chelsea.

Premier League 2021/22. Cztery gole w pierwszej połowie

W 7. minucie Chelsea miało świetną okazję, by wyjść na prowadzenie. Do sytuacji sam na sam doszedł Christian Pulisić, ale Kelleher godnie zastąpił Alissona i sprytnie wybił przeciwnikowi piłkę spod nóg. Dwie minuty później piłka trzepotała już w siatce The Blues. Autorem trafienia był Sadio Mane, który świetnie ominął golkipera gospodarzy i bez problemu umieścił piłkę w bramce. Na 2:0 po wspaniałym podaniu Trenta Alexandra-Arnolda z dużego kąta i z bliskiej odległości gola zdobył Mohamed Salah. Wydawało się, że Chelsea jest już w dole i bardzo ciężko będzie się z niego wygrzebać. Nic bardziej mylnego.

The Blues zaliczyli piorunującą końcówkę pierwszej połowy spotkania. Mateo Kovacić dopadł do sparowanej przez bramkarza piłki, uderzył ją przed polem karnym, a ta od słupka pokonała Kellehera, który był bez szans. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry na Stamford Bridge zapanowała euforia. Christian Pulisić przyjął na klatkę prostopadłe podanie górą N'Golo Kante i silnym strzałem umieścił piłkę w prawym górnym rogu bramki.

Chelsea – Liverpool. Wszystkie „bony na bramki” zużyte w pierwszej odsłonie

W drugiej połowie gra była o wiele bardziej wyrównana, a piłka wędrowała z prawej na lewą stronę. Wspaniałą szansę miał w 56. minucie Mohamed Salah. Zawodnik Liverpoolu zauważył wysuniętego bramkarza rywali i bez namysłu oddał strzał z dużej odległości. W odpowiedzi Edouard Mendy popisał się wyśmienitą paradą. Chwilę później ten sam golkiper ponownie uratował swoją drużyną przed stratą gola. Egzekutorem uderzenia był jego reprezentacyjny kolega Sadio Mane.

W późniejszych minutach akcja meczu lekko zwolniła. Nie można przecież z pełną intensywnością biegać przez 90 minut. Obie drużyny dochodziły do swoich sytuacji, ale ostatecznie nic z tego nie wynikało. W końcówce spotkania Chelsea zupełnie zdominowała spotkanie. Liverpool musiał często w lekkiej panice bronić się przed szybkimi i płynnymi atakami The Blues. Mecz zakończył się mimo wszystko remisem 2:2.

Czytaj też:
Real Madryt z pierwszą porażką od trzech miesięcy. Getafe pogromcą Królewskich

Opracował:
Źródło: WPROST.pl