Czas „senatorów” w reprezentacji powoli mija, tylko czy jest komu ich zastąpić?

Czas „senatorów” w reprezentacji powoli mija, tylko czy jest komu ich zastąpić?

Reprezentacja Polski
Reprezentacja Polski Źródło:PAP / Leszek Szymański
Po tym, jak reprezentacja Polski utrzymała się w Lidze Narodów, wśród kibiców toczą się ożywione dyskusje co do tego, kogo selekcjoner powinien zabrać na mundial, a których piłkarzy trzeba definitywnie zostawić w domu. W niektórych przypadkach ocena nie jest łatwa, bo jak tu sobie wyobrazić np. linię obrony bez Kamila Glika, albo pomocy bez Grzegorza Krychowiaka. Choć wszyscy mamy świadomość, że obaj młodsi i szybsi już nie będą. Problem jednak w tym, kim zastąpić zasłużonych „senatorów” kadry?

Teoretycznie nie powinno być z tym problemu, bo – wbrew pozorom –  jest wciąż dosyć młoda, ma wielu obiecujących piłkarzy i spore perspektywy do rozwoju. W zasadzie wiekowy jest tylko kręgosłup kadry, który od wielu lat się nie zmienia: Wojciech Szczęsny (32 lata) – Kamil Glik (34) – Grzegorz Krychowiak (32) – Robert Lewandowski (34). Do tego pokolenia zalicza się także Kamil Grosicki (34), ale on pełni w reprezentacji już tylko rolę marginalną. Choć wydaje się, że „Grosika” trener i tak na mundial zabierze, ale raczej w roli szczęśliwego talizmanu i człowieka od dobrej atmosfery w szatni, niż piłkarza, który na skrzydle może zmienić losy meczu. A że przepisy FIFA pozwalają na zabranie na turniej aż 26 piłkarzy (dawniej 23), to w samolocie do Kataru powinno się znaleźć miejsce dla Kamila.

Dociągnąć do następnego mundialu

Wracając jednak do kręgosłupa kadry, to wiadomo, że przed mundialem do żadnych zmian nie dojdzie. Należy założyć, że wymieniona wyżej czwórka – o ile nikt z nich nie będzie miał kłopotów zdrowotnych – w komplecie wybiegnie na pierwszy mecz grupowy Polaków w Katarze, z Meksykiem. Niektórzy, także po mundialu będą ważnymi postaciami kadry.

Wiadomo, że 32 lata dla bramkarza to żaden poważny wiek, a pozycja Szczęsnego (szczególnie po kapitalnym meczu z Walią) jest niepodważalna. Wojtek może spokojnie pociągnąć swoją karierę reprezentacyjną nawet do kolejnego mundialu w 2026, choć on sam – nieco przekornie – wyrażał się o tej perspektywie dość sceptycznie. Ale trudno nie pomyśleć, że to jedynie taka poza. Szczęsnemu zawsze zależało na kadrze i nieraz pokazywał, jak jest ona dla niego ważna. Łatwo nie zrezygnuje. Podobnie jest z Robertem Lewandowskim. Przed nim jeszcze niemal trzy sezony gry w Barcelonie, więc nawet kolejny mundial – przy wyjątkowym zdrowiu „Lewego” – nie będzie nieosiągalny.

Już w przypadku Glika i Krychowiaka upływ czasu widać niemiłosiernie. Kamil gra we włoskim Benevento na poziomie zaledwie Serie B i to niestety widać. Nie jest tym samym piłkarzem, który w 2016 roku przechodził z AC Torino do AS Monaco. Glik w meczu z Meksykiem na mistrzostwach świata zagra swój setny mecz w reprezentacji i wydaje się, że mundial to dobry moment, by mocnym akcentem pożegnać się z kadrą.

Nieco inaczej jest z Krychowiakiem, którego też wielu kibiców reprezentacji chętnie by pożegnało po katarskim turnieju. „Krycha” jest dwa lata młodszy od Lewandowskiego, ale takiego zdrowia nie ma. Wszyscy widzimy, że nie ma już tej motoryki z czasów, gdy zachwycał całą Europę w barwach FC Sevilla.

Wkalkulowane ryzyko

Dziś w kadrze Krychowiak często irytuje. A to niecelnie poda, przez co musi faulować rywala, za co z kolei jest karany kartką. A to się spóźni z kryciem lub doskokiem do przeciwnika, a to trochę na boisku przyśnie, jak to miało miejsce w meczu z Walią, gdy przy wrzucie z autu Krychowiak całkowicie nie przypilnował Garetha Bale’a. Kibice pamiętają też jak na Euro 2020, w meczu ze Słowacją, głupio złapał czerwoną kartkę. Przegraliśmy to spotkanie, nie wyszliśmy z grupy, a Krychowiak – choć nie był jedynym winnym – został uznany za ojca tamtej klęski.

Ryzyko, że sytuacja się powtórzy, jest spore, ale Czesław Michniewicz ma je chyba wkalkulowane w koszty. Po prostu, mimo prób, nie może znaleźć nikogo lepszego do gry w tym miejscu boiska. Pewnie pierwszym wyborem selekcjonera byłby Krystian Bielik, ale ten dopiero wraca do gry po długotrwałym leczeniu kontuzji i nikt nie wie, czy do mistrzostw świata będzie w stanie odbudować formę. Jakub Moder ma kontuzję tak poważną, że o mundialu w jego przypadku w ogóle nie może być mowy. Jacek Góralski właśnie się wyleczył i pewnie na mistrzostwa pojedzie, ale wystawienie go w podstawowym składzie daje trenerowi tyle komfortu co zabawa odbezpieczonym granatem. „Góral” w każdej chwili jest w stanie zrobić faul, który się skończy czerwoną kartką.