Polskie media alarmują, że Jan Bednarek ma ogromny problem, bo przechodząc z Southampton do Aston Villi był przekonany, że w nowym klubie będzie grał w podstawowym składzie, tymczasem jest jedynie rezerwowym. W drużynie Stevena Gerrarda pojawił się na boisku jedynie przez 45 minut, więc nie ma mowy o regularnych występach, które dobrze przygotowałyby go mundialu. A jak wygląda Jan Bednarek bez obycia meczowego, mogliśmy się boleśnie przekonać we wrześniowym spotkaniu z Holandią (0:2).
Kamil Glik cieszy się wielkim szacunkiem polskich kibiców, bo w reprezentacji zawsze gra bardzo walecznie, ambitnie i ofiarnie. W barażowym meczu ze Szwecją zasuwał na boisku aż miło, mimo że całą drugą połowę grał z bolesną kontuzją przywodziciela. Wszyscy to bardzo doceniamy, ale też szczera prawda jest taka, że Kamil nie jest dzisiaj już tym obrońcą, który w 2016 roku zachwycał w reprezentacji i przechodził do silnego AS Monaco.
Obecnie Glik jest zawodnikiem Benevento Calcio, słabeusza włoskiej Serie B (15.miejsce w tabeli!) i taki poziom reprezentuje. Mimo całej sympatii do naszego potężnie zbudowanego stopera, we wrześniowych meczach Ligi Narodów widać było jak na dłoni, że ma spore braki w przygotowaniu fizycznym, że się spóźnia, że jest wolny, mało zwrotny i mało dynamiczny.
Leczeniem dżumy cholerą
Wady Glika i brak ogrania Bednarka, selekcjoner Czesław Michniewicz ukrywa w reprezentacji, stosując system gry z trzema stoperami, dodając im do pomocy Jakuba Kiwiora, dzięki czemu w naszym polu karnym ma być gęściej, a przestrzeń do krycia mniejsza. Kiwior, mimo że z całej trójki ma najmniejsze doświadczenie, był naszym najlepszym obrońcą w meczach z Holandią i Walią. Trener kadry trochę zaklina rzeczywistość, trochę robi dobrą minę do złej gry, szuka rozwiązań taktycznych, bo wybór wśród kandydatów do kadry na pozycję stopera jest ubogi.
Ponoć desperacja Michniewicza jest już tak duża, że chce on zabrać na mundial nawet Artura Jędrzejczyka, który w reprezentacji nie gra od dawna i jest… rówieśnikiem Glika. Przy czym „Jędza” od czasów występów w kadrze (u Nawałki na Euro 2016 był podstawowym lewym obrońcą, a powoływania wysyłał mu później także Jerzy Brzęczek) mocno obniżył loty.
Gra w Legii w każdym meczu, ale stał się zwykłym ligowym rzemieślnikiem, który coraz rzadziej potrafi czysto odebrać piłkę, a często nadrabia swój brak zwrotności, ratując się faulem. Łapie za to żółte i czerwone kartki (tak jak tydzień temu w Poznaniu w meczu z Lechem). Na polską Ekstraklasę aktualne możliwości Jędrzejczyka jeszcze wystarczają, ale na pewno nie jest to – jak mawiał Leo Beenhakker – international level.
Więc powołanie Jędrzejczyka na kłopoty Glika wydaje się zabiegiem, który śmiało można by nazwać leczeniem dżumy cholerą. Chyba że „Jędza” ma pojechać do Kataru w roli kogoś, kto dba o dobrą atmosferę w szatni. W takim wypadku w porządku. Selekcjoner ma prawo zabrać na mistrzostwa świata aż 26 zawodników, więc kilku pojedzie w roli „turystów” na wycieczkę. Może być wśród nich także ktoś od atmosfery.
Cała masa atutów piłkarskich
A jednak, gdyby Michniewicz szukał kogoś do gry, a nie do robienia kawałów w szatni, to jest jeden kandydat, który od początku sezonu zgłasza swoją gotowość do występów w reprezentacji. To Rafał Augustyniak z Legii Warszawa. Piłkarz, który często występuje jako defensywny pomocnik na pozycji nr 6, na stoperze też świetnie sobie radzi. Co pokazał w kilku meczach Legii na początku tego sezonu, a w ostatnią sobotę potwierdził w meczu na Łazienkowskiej, gdzie gospodarze podejmowali Wartę Poznań.
W tym spotkaniu całą pierwszą połowę Augustyniak grał jako jeden z trzech stoperów (obok Jędrzejczyka i Maika Nawrockiego) i radził sobie znakomicie! Najlepiej z całego bloku obronnego Legii.
Augustyniak jest silny, dobrze zbudowany, świetny motorycznie, dynamiczny i ma znakomity odbiór piłki. Świetnie gra wślizgiem, ale nie musi go często stosować, bo jest piłkarzem szybkim, potrafi dogonić rywala. Poza tym jest wysoki (185 cm wzrostu) i gra głową jest jego silną stroną. Podobnie jak sfera mentalna. W Legii liczą na to, że będzie jednym z liderów, zarówno na boisku jak i w szatni.
Ma też coś, czego nie mają nasi reprezentanci – Glik i Bednarek, czyli bardzo dobrze i pewnie wyprowadza piłkę. A to jest pięta achillesowa defensorów w kadrze. Robi to przyzwoicie właściwie tylko Kiwior. A dla Augustyniaka, który ma ogromne doświadczenie jako defensywny pomocnik, wyprowadzanie piłki pod kryciem rywala to chleb powszedni. Żadne tam Himalaje. Tak gra od lat i potrafi to robić.