Jacek Bąk dla „Wprost”: Nie ma powodów do paniki, do hurraoptymizmu też

Jacek Bąk dla „Wprost”: Nie ma powodów do paniki, do hurraoptymizmu też

Krzysztof Piątek
Krzysztof Piątek Źródło: PAP / Leszek Szymański
Zwycięstwo z Chile jest oczywiście ważne, ale też istotne jest, żeby końcowy wynik nie przesłonił nam całego obrazu gry. A ten był jednak mocno dołujący. Musimy teraz mieć nadzieję, że mecz w wykonaniu „Biało-czerwonych” był tak słaby wyłącznie dlatego, że nie zagrało 5-6 podstawowych piłkarzy, a wiadomo, że drużyna z Robertem Lewandowskim i Piotrem Zielińskim będzie dużo silniejsza – mówi w rozmowie z „Wprost” były reprezentant Polski Jacek Bąk.

Dariusz Tuzimek, „Wprost”: Bardziej cieszy pana zwycięstwo w meczu z Chile, czy może mocniej niepokoi styl, w jakim zagrała – na kilka dni przed mundialem – nasza drużyna narodowa?

Jacek Bąk: To był słaby mecz naszej kadry i to w ogóle nie podlega dyskusji. Słyszałem po meczu, że trener Czesław Michniewicz próbował to jakoś tłumaczyć, ale szczerze mówiąc w ogóle mnie nie przekonał. Widać, że drużyna bez swoich liderów: Roberta Lewandowskiego, Piotra Zielińskiego, Matty’ego Casha czy nawet bez młodego Nicoli Zalewskiego dużo traci. Najwięcej oczywiście w ofensywie, czy w elemencie konstruowania akcji, bo to, co widzieliśmy w meczu z Chile to była wielka nieporadność reprezentacji Polski.

Mimo wszystko mam nadzieję, że w pierwszym naszym meczu na , z Meksykiem, zobaczymy jednak całkiem inny zespół. Dużo lepszy. Zwycięstwo z Chile jest oczywiście ważne, ale też istotne jest, żeby końcowy wynik nie przesłonił nam całego obrazu gry. A ten był jednak mocno dołujący. Musimy teraz mieć nadzieję, że mecz w wykonaniu „Biało-czerwonych” był tak słaby wyłącznie dlatego, że nie zagrało 5-6 podstawowych piłkarzy, a wiadomo, że drużyna z Robertem Lewandowskim i Piotrem Zielińskim będzie dużo silniejsza.

Część kibiców ma nadzieję, że występ przeciwko Chile był jedynie zasłoną dymną, która ma zmylić naszych grupowych rywali w mistrzostwach świata.

Ja w tę teorię nie wierzę i jej nie kupuję. Sam wiem z doświadczenia, że gdy piłkarz wychodzi na mecz to chce grać jak najlepiej. Bo co ma robić? Podawać specjalnie do rywala? Nie, to jakiś absurd. Nie szukajmy na siłę jakiegoś dziwnego usprawiedliwienia. Nie była to żadna zasłona dymna, tylko słabszy mecz Polaków.

Forma reprezentantów Polski

Patrząc na formę naszych reprezentantów w swoich klubach i po tym, jakie to kluby, wygląda na to, że potencjał mamy ogromny. Tyle tylko, że później tego w ogóle nie widać na boisku, gdy ci sami piłkarze grają jako reprezentacja.

W klubach ci piłkarze pracują na co dzień. Mają grę poukładaną, wytrenowaną, wyćwiczoną w setkach powtórzeń w czasie zajęć z klubowym trenerem. W reprezentacji nie ma na to czasu. Jednostek treningowych jest mało, a ten mundial jest w ogóle specyficzny, bo wszystkie drużyny przyjeżdżają na turniej z marszu, bez obozów, bez przygotowań. Raptem kilka wspólnych treningów i już gramy. Dlatego o jakimś wielkim zgraniu nie może być mowy, ale tu właśnie będzie miała znaczenie indywidualna jakość piłkarska zawodników. A z tą w reprezentacji Polski nie jest tak źle.

Jak panu, jako byłemu obrońcy kadry, podobała się gra defensywy w meczu z Chile?

Nie zachwyciła mnie. Szczególnie w pierwszej połowie, w tym wyjściowym składzie. W zasadzie przekonał mnie do siebie jedynie Jakub Kiwior i nikt inny. Przyglądałem się długo Robertowi Gumnemu i nie zaprzeczę, że ten chłopak ma w sobie trochę potencjału, ale to, co pokazał na Łazienkowskiej to nie było wystarczające na reprezentację, która jedzie na mistrzostwa świata. Musimy wymagać więcej, bo też więcej będą od nas wymagali rywale w Katarze.

To samo dotyczy dwóch stoperów: Jana Bednarka i Kamila Glika. Potwierdziło się w ich przypadku to, że jeśli się nie gra w klubie, to nie można być w najwyższej dyspozycji w reprezentacji, to tak nie działa. Bednarek naprawdę słabo wypadł. A Kamil jest zawodnikiem klubu z Serie B i myślę, że jemu coraz trudniej będzie wskoczyć na poziom reprezentacyjny, jeśli będzie miał przerwy w występach, tak jak to miało miejsce przez ostatni miesiąc.

Obrońca w tym wieku musi być cały czas w rytmie meczowym, żeby dobrze czuł piłkę, żeby poprawnie oceniał odległości, żeby wiedział, w którym momencie wejść w kontakt z rywalem. I teraz tego troszkę Kamilowi brakuje, nic nie umniejszając jego pozycji w drużynie, czy jego zasługom dla reprezentacji.