Kiedy Michał Karbownik wyjeżdżał z Legii Warszawa za ponad pięć milionów euro, wydawało się, iż pozyskujący go Brighton skorzystał na wyjątkowej przecenie. Jak się jednak okazuje, wychowanek stołecznej ekipy nie radzi sobie w zachodnich ligach. Najpierw nie przebił się w Anglii, a teraz ma problemy w Grecji.
Mariusz Piekarski: Michał Karbownik na razie zostaje w Olympiakosie
O kłopotach młodzieżowego reprezentanta Polski poinformował jego agent, czyli Mariusz Piekarski. Reprezentujący interesy zawodnika menedżer przyznał, iż nie ma co spodziewać się, że Olympiakos postawi na 21-latka.
– Podjęli decyzję, że nie wykupią Michała i nie będzie w niego dalej inwestował. Stąd brak zgłoszenia do Ligi Europy i niepojawienie się na boisku wczoraj. Widać, że na jego pozycji są testowani inni piłkarze. Znamy sytuację, wiemy, gdzie jesteśmy. Takie rzeczy w piłce się dzieją – stwierdził na łamach portalu laczynaspilka.pl.
Co najgorsze Karbownik mimo wszystko nie mógł przenieść się zimą do innego zespołu. Piekarski przyznał, że nadal jest sporo drużyn zainteresowanych usługami jego podopiecznego. – Do maja musimy zostać w Pireusie. Zmienilibyśmy klub zimą, gdyby nie mecz Pucharu Ligi Angielskiej, który Michał rozegrał jeszcze przed wypożyczeniem do Olympiakosu. Ten jeden mecz skomplikował wszystko – powiedział menedżer.
Dlaczego Karbownikowi nie wyszło w Grecji?
Z kolei na portalu sportowefakty.wp.pl wypowiedział się grecki dziennikarz, który przeanalizował, dlaczego Karbownikowi nie wyszło w tamtejszej lidze.
– Nie potrafi się przystosować i grać zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Do tego miał problemy z kontuzjami – stwierdził Dimitris Tomaras. – Nie ma dla niego miejsca w składzie, a szkoda, bo mieliśmy co do niego duże nadzieje, kiedy go sprowadzono. Słabością karbownika pozostają też warunki fizycznie niezależnie od tego gdzie gra. Jest za słaby i za mały – dodał.
Karbownik został zesłany do rezerw Olympiakosu i będzie występował w drugiej lidze greckiej. W pierwszym zespole Polak rozegrał jedynie sześć meczów.
Czytaj też:
Krzysztof Piątek błysnął w Pucharze Włoch. Żelazna psychika Polaka