W ostatnim czasie Pogoń Szczecin wyrosła na jedną z najlepszych kuźni talentów w polskiej lidze. Kilka transferów tego typu zawodników już uwiarygodniło akademię Portowców, a niedawno na horyzoncie pojawił się kolejny piłkarz, na którym szczecinianie będą mogli sporo zarobić. Na jego temat w „Super Expressie” wypowiedział się Dariusz Adamczuk, szef pionu sportowego klubu.
Mateusz Łęgowski ma być następnym wielkim transferem Pogoni Szczecin
Mateusz Łęgowski, bo o nim mowa, już w poprzednim sezonie grywał w pierwszym składzie za kadencji Kosty Runjaica, ale dopiero w obecnym stał się jeszcze ważniejszą postacią. Już teraz ma prawie tyle samo rozegranych minut (ponad 500) co przez całe rozgrywki 2021/22 (nieco więcej niż 600). Środkowy pomocnik stał się też najwyżej cenionym młodzieżowcem w hierarchii Pogoni. Progres 19-latka był zresztą tak szybki, że we wrześniu Czesław Michniewicz wezwał go na zgrupowanie seniorskiej reprezentacji Polski.
Sami Portowcy też zdają sobie sprawę, że mają pod swoją pieczą perełkę, na której niebawem znów będą mogli sporo zarobić. Ile? Tego Adamczuk wyjawić nie chciał. Z jego wypowiedzi jasno wynika jednak, że nie będzie to mała kwota. – Cena zawodnika, który odchodzi z Pogoni, nie jest już niska. To przez poprzednie transfery: Kozłowskiego, Piotrowskiego czy Benedyczaka. Pokazaliśmy, że możemy sprzedawać za spore kwoty. Z Lecha nikt nie odchodzi za frytki i z Pogoni też nikt nie odejdzie za frytki – powiedział działacz.
Jednocześnie szef pionu sportowego szczecinian uspokoił nieco kibiców. W najbliższym czasie Łęgowski powinien pozostać w drużynie prowadzonej przez Jensa Gustafssona. – Na razie nie myślę o tym, by sprzedawać Mateusza. Nie rozmawialiśmy na ten temat. Myślę, że dla niego jest jeszcze za wcześnie na transfer. Chcę, aby ten sezon rozegrał u nas do końca – dodał Adamczuk.
Czytaj też:
Nowe wieści ws. stanu zdrowia Kamila Glika. Wiadomo, ile będzie pauzował i czy zdąży na mundial