Malwina Smarzek obecnie reprezentuje barwy Lokomotiwu Kaliningrad, do którego dołączyła przed rokiem. Polka po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę zaczęła otrzymywać wiadomości od kibiców domagających się, by ta zerwała kontrakt z pracodawcą. Do podobnej postawy wzywano Grzegorza Krychowiaka, który już krótko po wybuchu wojny zadeklarował chęć zmiany otoczenia i ostatecznie udał się na wypożyczenie do AEK Ateny.
Sytuacja Malwiny Smarzek uległa zmianie
Początkowo nic nie wskazywało na to, że Smarzek zdecyduje się na podobny krok. „Z przerażeniem patrzymy na to, co dzieje się w tym momencie u naszych sąsiadów. Dziewczyny, z którymi gram w zespole, także są przerażone i niespokojne o to, co będzie w przyszłości” – pisała na swoim profilu instagramowym. „Ale chciałabym się Was zapytać: czym one zawiniły?! Oczywiście mogłabym wrócić do domu, ale czy to rozwiąże cokolwiek? Czy granie meczu ligowego stawia mnie z góry po czyjejś stronie?” – dodawała.
Reprezentantka Polski zmieniła jednak decyzję i rozpoczęła starania, by opuścić klub. Razem z pracodawcą uzgodniła, że jeżeli sytuacja polityczna się nie zmieni, ta będzie mogła opuścić Rosję. W międzyczasie Lokomotiw poparł rosyjską inwazję, promując w mediach społecznościowych jej symbol, czyli znak „Z". – Za uzasadnieniem prawnym zerwania kontraktu stoi zaangażowanie klubu w propagandę. Natychmiastowo zmieniła się więc sytuacja prawna Malwiny i to zamierzamy wykorzystać – wyjaśnił w rozmowie z tvpsport.pl menadżer siatkarki, Jakub Dolata.
Jak wyjaśnił Dolata, negocjacje w sprawie odejścia Smarzek trwają już od dwóch tygodni. Siatkarka poszukuje już nowego klubu, a w grę wchodzi transfer do któregoś z polskich lub włoskich zespołów. – Zawodniczka rozwiąże teraz kontrakt niezależnie od konsekwencji finansowych. A te będą ogromne – stwierdził menedżer zawodniczki.
Czytaj też:
Krytykował go Gortat, kibice też nie mieli litości. Polak grający w Rosji podjął ważną decyzję