Mateusz Ponitka w 2018 roku przeniósł się do Rosji, gdzie początkowo występował w Lokomotiwie Kubań. Po roku koszykarz podpisał kontrakt z Zenitem Petersburg, w którego barwach grał jeszcze w obecnym sezonie. Gdy po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę reprezentant Polski nie zerwał kontraktu, na zawodnika spadła fala krytyki.
Do grona osób w dosadny sposób oceniających postawę zawodnika dołączył m.in. Marcin Gortat. „Mateusz zawsze był indywidualistą. Chodził swoimi ścieżkami (czasami to dobre, czasami złe). Podjął decyzję, jakiej można było się po nim spodziewać. Pomyślał jedynie o sobie. Nie ma tu dla mnie większego szoku ani zdziwienia. Każdy ma do tego prawo” – pisał na Twitterze.
Mateusz Ponitka podjął decyzję
Ponitkę krytykowali również kibice sugerując, że ten powinien zachować się tak, jak Grzegorz Krychowiak i odejść z klubu. Sam zainteresowany w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” jednoznacznie skomentował zaistniałą sytuację. – Rozumiem krytykę, która na mnie spada, ale podobnie jak innych sportowców grających w Rosji, obowiązuje mnie kontrakt – stwierdził.
Sytuacja Polaka była skomplikowana, ponieważ Międzynarodowa Federacja Koszykówki (FIBA) nie otworzyła okna transferowego dla zawodników grających w Rosji i nie zawiesiła całej rosyjskiej federacji, przez co zawodnicy nie mogli rozwiązywać umów z winy swojego pracodawcy. A to, w przypadku próby zerwania umowy, mogło oznaczać kary finansowe dla sportowców.
Ostatecznie jednak kapitan reprezentacji Polski rozstał się z Zenitem, o czym poinformowano w piątek 18 marca. „Klub i 28-letni atakujący postanowili rozwiązać kontrakt za porozumieniem stron” – przekazano. „Dziękujemy Mateuszowi za wszystko, co udało nam się wspólnie osiągnąć i życzymy mu powodzenia w przyszłości” – dodano.