Przed startem tego sezonu drużynę przeją Gheorghe Cretu, którego zadaniem jest przywrócenie dawnego blasku Skrze. Początek sezonu jest bardzo udany w wykonaniu jego zespołu, który w dwóch meczach stracił tylko jednego seta. W innych nastrojach do tego meczu podchodzili zawodnicy Trefla, którzy wciąż czekają na premierowe zwycięstwo. Oba spotkania ze Stilonem Gorzów i Bogdanką LUK Lublin zakończyły się przegranymi w tie-breakach.
Mocne otwarcie Trefla Gdańsk i wyrównanie
To spotkanie od początku było bardzo zacięte i wyrównane, co odzwierciedlał wynik 9:9. Trefl odskoczył na dwa punkty (10:12) głównie za sprawą Jakuba Jarosza, który najpierw skutecznie zaatakował, a następnie posłał bombę z zagrywki, po której problemy mieli bełchatowianie. Choć Skra doprowadziła do wyrównania 14:14, to gdańszczanie znów dali radę im odskoczyć na dwa "oczka". Końcówka tego seta była bardzo zacięta i ostatecznie zakończyła się wynikiem 27:25 dla Trefla.
W drugiej partii bełchatowianie ruszyli do odrabiania strat. Podopieczni Gheorghe Cretu odskoczyli na trzy punkty (7:4), ale gdańszczanie szybko doprowadzili do wyrównania. To nie zraziło gospodarzy, którzy już w drugiej części tego seta ponownie wyszli na +3 (19:16) byli bliżsi doprowadzenia do wyrównania w setach. W końcówce Trefl nie był w stanie przełamać bloku i obrony Skry, co zakończyło się porażką do 22.
O zwycięstwie zdecydował tie-break
Skra nie dała rady utrzymać poziomu z pierwszego seta, co udowodnił Trefl już na początku trzeciej partii, wychodząc na prowadzenie 4:0. Bełchatowianie gonili wynik i nawet łapali kontakt (8:7), ale goście nie wypuścili tego prowadzenia z rąk i zatriumfowali 25:18.
W kolejnym secie bełchatowianie się zmotywowali i wyrwali (25:21) drugiego seta Treflowi Gdańsk i doprowadzając do tie-breaka. W decydującej partii lepsi okazali się
Czytaj też:
Takiego hitu w polskiej lidze nikt się nie spodziewał. Tie-break przesądził o wszystkimCzytaj też:
ZAKSA zamieściła zdjęcie Bartosza Kurka. „Nie trenuje”