21 września wydarzyła się tragedia – zmarł Piotr Kurowski. To zawodnik znany z udziału w walkach MMA i brazylijskiego ju-jitsu. Jego przyjaciel oraz zarazem trener, Kamil Umiński, powiedział, co doprowadziło do śmierci sportowca.
Nie chodziło o lincz
Początkowo nie podano bowiem oficjalnych powodów śmierci Kurowskiego. W sieci zaczęły krążyć różne teorie. Jedna z nich, najbardziej prawdopodobna, dotyczyła pobicia (linczu), którego zawodnik miał zostać ofiarą. Umiński zdementował jednak te pogłoski. – Miałem z nim kontakt już po tym zdarzeniu. Nie miało aż tak fatalnych konsekwencji. Później Piotrek wyjechał do Trójmiasta, gdzie pracował na bramce w jednym z klubów – opowiedział, cytowany przez sportowefakty.wp.pl.
Serce nie wytrzymało
– Nie znam dokładnych okoliczności, ale wiem, że w wyniku nieszczęśliwego upadku doznał rozległych obrażeń głowy. Zabrało go pogotowie. Były one na tyle poważne, że został przez lekarzy wprowadzony w śpiączkę. Kiedy się wybudził, okazało się, że jego stan nadal jest koszmarny. Dlatego ponownie wprowadzono go w stan śpiączki, niestety jego serce tego nie wytrzymało – wyznał Umiński.
– Był naszą maskotką. Zawsze robił wokół siebie pozytywne zamieszanie, gdzie tylko się pojawiał. Będzie nam ciebie brakowało, „Korba” – zakończył.
Czytaj też:
Koniec kryzysu Juventusu? Stara Dama wreszcie wygrała, a Wojciech Szczęsny został bohaterem