Grosicki udał się do Anglii na testy medyczne. Ustalił warunki 3-letniego kontraktu z Burnley i był o krok od wymarzonej Premier League. Nastąpił jednak nieoczekiwany zwrot akcji. Polak w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" przekazał, że z transferu nic nie wyszło i pozostaje zawodnikiem Stade Rennes. Na tę chwilę wiadomo, że zawinił obecny klub Polaka. Burnley miało wycofać się z negocjacji po tym, jak Stade Rennes zaczęło robić problemy.
O odejściu Grosickiego z francuskiego klubu mówiło się od dłuższego czasu. Wydawało się, że po udanych eliminacjach i Euro 2016 skrzydłowy bez problemu znajdzie nowy zespół. Podobno jeszcze w trakcie mistrzostw Europy był blisko przenosin do Evertonu. Interesowała się nim również Sevilla. Ostatecznie, kiedy Grosicki był o krok od podpisania kontraktu z Burnley, pojawiły się niespodziewane problemy.
Grosicki w czwartek ma wrócić do Polski na zgrupowanie reprezentacji Polski, która w niedzielę zmierzy się z Kazachstanem w meczu eliminacji do Mistrzostw Świata w 2018 roku.