Ten finał zapamiętamy na lata! Real Madryt wygrał Ligę Mistrzów trzeci raz z rzędu

Ten finał zapamiętamy na lata! Real Madryt wygrał Ligę Mistrzów trzeci raz z rzędu

Gareth Bale
Gareth Bale Źródło: Newspix.pl / ABACAPRESS.COM
Ten finał Ligi Mistrzów zapamiętamy na lata! Real Madryt pokonał Liverpool 3:1 i zdobył Puchar Europy trzeci raz z rzędu. Bohaterem „Królewskich” został Gareth Bale, który dwa razy trafiał do siatki. Mecz w Kijowie dramatem zakończył się dla gwiazdora „The Reds”. Mohamed Salah przez kontuzję prawdopodobnie może zapomnieć o mundialu.

Pierwszy kwadrans finału Ligi Mistrzów zapowiadał szalone tempo meczu. Oba zespoły wyszły z wielką ochotą do gry ofensywnej, jednak wszystko znalazło się w cieniu kontuzji. W 26. minucie Mohamed Salah ucierpiał w starciu z Sergio Ramosem. Egipcjanin miał problem z barkiem i nie był w stanie kontynuować gry. Boisko opuszczał ze łzami w oczach. Wstępnie wiadomo, że uraz 25-latka jest na tyle poważny, że wykluczy go z udziału w .

Po stracie kluczowego gracza „The Reds” stracili rytm gry, ale chwilę po zejściu Salaha wymuszonej zmiany musiał dokonać także Zinedine Zidane. Kontuzji doznał Dani Carvajal i jego dalszy występ okazał się niemożliwy. Jeszcze przed przerwą Real trafił do siatki, ale sędzia dopatrzył się spalonego.

Kuriozalny błąd

Prawdziwe piłkarskie emocje, tak naprawdę zaczęły się dopiero po przerwie. Nie przypuszczaliśmy jednak, że dojdzie do tak kuriozalnej sytuacji w wykonaniu bramkarza Liverpoolu. W 51. minucie Loris Karius złapał piłkę, chciał wznowić grę, ale wyrzucił futbolówkę prosto pod nogę Karima Benzemy, który szybko w tej sytuacji trafił do pustej siatki. Wydawało się, że taki zwrot akcji może podłamać graczy z Anfield, jednak błyskawicznie doprowadzili do wyrównania. W 55. minucie pojedynek w powietrzu wygrał Dejan Lovren, który zgrał piłkę prosto do Sadio Mane. Ten z kilku metrów pokonał Keylora Navasa.

Kosmiczny Bale

To, co wydarzyło się później to scenariusz godny najlepszego finału Ligi Mistrzów. Na boisku pojawił się Gareth Bale, który ledwo zdążył powąchać murawę, a już stał się bohaterem. Walijczyk w 64. minucie wykorzystał świetne dośrodkowanie w szesnastkę. Złożył się do przewrotki i efektownie posłał piłkę do siatki. Po tej sytuacji wydarzenia zmieniały się błyskawicznie. Mane trafił w słupek i zmarnował szanse na wyrównanie wyniku. Po chwili znalazł się sam na sam z golkiperem, jednak też nie potrafił wpisać się na listę strzelców.

Karius nie dał o sobie zapomnieć

Kiedy kibice „The Reds” mieli w sobie jeszcze ostatnią iskrę nadziei, przypomniał o sobie Bale. Walijczyk w 83. minucie popisał się piekielnie mocnym uderzeniem z dystansu. Piłka leciała na twarz Kariusa, ale wydawało się, że złapie futbolówkę. Bramkarz „The Reds” zaliczył jednak kolejną fatalną wpadkę w tym meczu i nie zdołał obronić uderzenia rywala.

Było już 3:1, a kibice Realu zaczęli świętowanie na trybunach. W ostatnich sekundach jeszcze Ronaldo zatańczył z piłką w szesnastce, ale jego marzenia o własnym trafieniu w finale Ligi Mistrzów brutalnie przerwał… jeden z kibiców, który wbiegł z trybun na murawę. Akcja ochrony zakończyła spotkanie w Kijowie. „Królewscy” wygrali z Liverpoolem i po raz trzeci z rzędu mogli wznieść Puchar Europy.

Czytaj też:
NA ŻYWO: Real Madryt - Liverpool