Rewanż na Anfield Road miał być jedynie dopełnieniem formalności. Barcelona broniła trzybramkowej zaliczki w starciu ze zdziesiątkowanym kontuzjami Liverpoolem. „The Reds” to jednak specjaliści od piłkarskich niespodzianek znani z tego, że nigdy nie odpuszczają. Konsekwentna gra w obronie, zabójcza skuteczność w ataku oraz żywiołowy doping kibiców sprawiły, że podopieczni Jurgena Kloppa upokorzyli Barcelonę wygrywając 4:0. Czy ktoś spodziewał się takiego obrotu spraw? Optymistów raczej brakowało, ale piłka jest nieobliczalna i przed końcowym gwizdkiem nie należy spisywać nikogo na straty. Taka postawa może zaowocować pokaźnym zastrzykiem gotówki, o czym przekonał się pewien polski kibic.
Przed drugim meczem półfinałowym bukmacherzy w roli zdecydowanego faworyta upatrywali Leo Messiego i spółkę. To miało przełożenie na kursy, przez co obstawienie wygranej „Dumy Katalonii” nie wiązało się z szansą na poważne wzbogacenie. Co innego w przypadku tych fanów, którzy wyłożyli pieniądze zaznaczając, że ich zdaniem wygra Liverpool. Tak zrobił jeden z kibiców korzystający z zakładu eFortuna.pl. Postawił on niemal 49 tys. zł na wygraną „The Reds”. Wysoki kurs sprawił, że po odliczeniu podatku zgarnie... ponad 540 tys. zł.
twitterGaleria:
Memy po meczu Liverpool - BarcelonaCzytaj też:
Doświadczenie kontra brawura. Tottenham spróbuje wyrwać awans Ajaxowi