Nie tak to miało wyglądać. Brazylia rozbiła Polaków w Katowicach

Nie tak to miało wyglądać. Brazylia rozbiła Polaków w Katowicach

Mecz Polska - Brazylia
Mecz Polska - Brazylia Źródło: Newspix.pl / Jakub Piasecki/Cyfrasport
Po wygranej Polaków nad Australią i Stanami Zjednoczonymi w Lidze Narodów, apetyty kibiców zgromadzonych w katowickim Spodku były rozbudzone. W niedzielę naprzeciwko siebie stanęły drużyny mistrzów i wicemistrzów świata. I choć spotkanie zaczęło się obiecująco dla nas, tym razem to Brazylijczycy okazali się lepsi. Canarinhos pokonali Biało-Czerwonych 3:1 (22:25, 25:15, 25:21, 25:17)

Pierwszy set zaczął się od wyrównanej walki punkt za punkt, a na pierwszą przerwę zeszliśmy przy jednopunktowym prowadzeniu Brazylijczyków. W kolejnych akcjach Polakom zabrakło dokładności i dystans do Canarinhos wzrósł do trzech punktów. Przy stanie 8:11 trener Vital Heynen zdecydował się na przerwę i rozmowę z zespołem. W kolejnych akcjach dzięki błędowi przeciwników i atakom m.in. Szalpuka i Bołądzia udało się odrobić straty. As serwisowy Artura Szalpuka doprowadził do stanu 13:13. Po fantastycznej serii Biało-Czerwoni wyszli na prowadzenie 16:13. Polacy złapali zadyszkę na 20. punkcie, co wykorzystali Brazylijczycy, odrabiając kilka punktów. Po przerwie złą passę przełamał atakiem Artur Szalpuk. Po autowym ataku Brazylijczyków Polacy wygrali pierwszą partię 25:22.

Na początku drugiej partii fenomenalnym blokiem popisał się Artur Szalpuk, ale Brazylijczycy odpowiedzieli serią skutecznych ataków. Canarinhos doprowadzili do stanu 7:2, co skłoniło trenera Vitala Heynena do zmian w zespole i wzięcia przerwy na uspokojenie sytuacji. To jednak nie pomogło i Polacy zeszli na pierwszą przerwę techniczną, tracąc do Brazylijczyków aż 6 punktów. W kolejnych akcjach ciężar gry w ataku wziął na siebie Artur Szalpuk, ale Brazylijczycy nie zamierzali odpuszczać. Na drugą przerwę techniczną Canarinhos zeszli z prowadzeniem 16:8 nad Polakami. Mimo wysiłków Biało-Czerwonych, przewaga Brazylijczyków tylko się powiększała i set zakończył się wynikiem 25:15 dla podopiecznych Marcelo Fronckowiaka.

W trzecią partię Polacy weszli z nowym zapałem i od razu rozpoczęła się gra punkt za punkt. Na pierwszą przerwę Biało-Czerwoni zeszli tracąc do Brazylijczyków tylko jeden punkt. W kolejnych akcjach żadna z drużyn nie zamierzała odpuszczać, ale w pewnym momencie Brazylijczycy znów zaczęli nam uciekać. Udanym atakiem popisał się m.in. Ricardo Lucarelli. Z naszej strony nie potrafił odpowiedzieć tym samym Bartłomiej Bołądź. Przy stanie 12:15 o przerwę poprosił Vital Heynen, co wybiło Brazylijczyków z uderzenia. Punkt z serwisu dołożył Mateusz Bieniek i tym razem to trener Canarinhos uznał, że musi zmotywować na przerwie swoich zawodników. Nie pomogło to jednak Lealowi, który utknął na podwójnym bloku Polaków. Takiego błędy nie popełnił Isac, atakując skutecznie ze środka. Przy stanie 16:15 dla Brazylii odbyła się pierwsza przerwa techniczna. Po pauzie sytuacja przestała się układać po myśli Biało-Czerwonych. Seria nieudanych akcji Polaków sprawiła, że Canarinhos wyszli na czteropunktowe prowadzenie, które udawało im się utrzymywać niemal do końca seta. Nadzieję Polakom w ostatniej akcji dała można zagrywka Mateusza Bieńka, ale nie udało się jej wykorzystać do wyprowadzenia kontry u Polacy przegrali 21:25.

Także na początku 4. seta Polacy mieli problem z dotrzymaniem kroku Brazylii i na 1. przerwie technicznej tracili 2 punkty. Od tego momentu Brazylijczycy, wzorem poprzednich setów, zaczęli budować przewagę nad Biało-Czerwonymi, doprowadzając do stanu 16:12. Canarinhos nie odpuszczali już do samego końca, prowadząc w pewnym momencie aż siedmioma punktami. Ostatnia partia zakończyła się wynikiem 25:17.

Czytaj też:
Przerwała finał Ligi Mistrzów, zyskała 2 miliony fanów. Teraz jej konto zniknęło z Instagrama

Źródło: WPROST.pl