Helmut Marko słynie z kontrowersyjnych wypowiedzi. W austriackich mediach pojawiło się sporo jego komentarzy dotyczących pandemii koronawirusa. Kilka dni temu stwierdził, że histeria dotycząca COVID-19 została sprowokowana przez media. Powód? Leciał samolotem do Australii, miał przesiadkę w Dubaju i nie zaraził się koronawirusem. W następnym wywiadzie stwierdził, że choć nie wykonał testu, mógł być zarażony koronawirusem. – Męczyło mnie ciężkie przeziębienie połączone z silnym kaszlem. Cała choroba trwała dziesięć dni, co w moim przypadku było bardzo długim okresem. Dziś jestem pewien, że to był ten wirus. To pokazuje, że nawet starsi ludzie mogą przetrwać tę chorobę – wyjaśnił.
Ostatnio doradca Red Bull Racing ds. motosportu zadziwił austriacką opinię publiczną pomysłem na zorganizowanie specjalnego obozu, podczas którego wszyscy kierowcy jeżdżący z "czerwonym bykiem" mieliby się zarazić koronawirusem. – Mamy czterech kierowców w F1. Verstappen, Albon, Kwiat i Gasly. Do tego ośmiu czy dziesięciu juniorów w programie mającym na celu rozwijanie talentów. Nasz pomysł polegał na tym, aby zorganizować obóz, w trakcie którego mogliby przetrwać jakoś ten trudny okres, który dla F1 jest martwy pod względem fizycznym i mentalnym – powiedział w rozmowie z ORF. Helmut Marko dodał, że byłby to idealny czas na infekcję. – Każdy z naszych kierowców jest silnym, młodym mężczyzną. Każdy z nich znajduje się w świetnej kondycji zdrowotnej. Gdyby się teraz zarazili, byliby przygotowani na moment rozpoczęcia sezonu. Gorzej, gdy zachorują, gdy mistrzostwa się rozpoczną – wyjaśnił.
Pod koniec wywiadu przyznał, że już wcześniej próbował forsować pomysł "korona campu", jednak nie został on dobrze odebrany.
Czytaj też:
To ona mogła być „pacjentką zero” w Wuhan. 57-latka pierwsze objawy miała w grudniu