„Miałem wyjątkowego pecha”. Josh Grajczonek opowiedział o zakażeniu koronawirusem

„Miałem wyjątkowego pecha”. Josh Grajczonek opowiedział o zakażeniu koronawirusem

Josh Grajczonek
Josh Grajczonek Źródło: Newspix.pl / JAROSLAW PABIJAN/ 400mm.pl
Josh Grajczonek pokonał koronawirusa. Australijski żużlowiec polskiego pochodzenia opisał w wywiadzie dla portalu sportowefakty.wp.pl, w jaki sposób zmagał się z chorobą, która zbiera śmiertelne żniwo na świecie.

Josh Grajczonek na początku rozmowy zaznaczył, że „na szczęście wrócił już do pełni zdrowia i może mówić o koronawirusie w czasie przeszłym”. Sportowiec opisał, jak się czuł przed zdiagnozowaniem u niego COVID-19. – Może jedynie przez kilka dni byłem bardziej zmęczony, ale tak poza tym wszystko wydawało się w porządku i moje życie w żadnym stopniu nie było zagrożone. Czytałem o przypadku Nickiego Pedersena, który z żużlowców zachorował jako pierwszy. Po rozmowie z nim podjąłem decyzję o pójściu do lekarza i poddaniu się szczegółowym badaniom – powiedział Josh Grajczonek w wywiadzie dla portalu sportowefakty.wp.pl.

Żużlowiec opisał także, w jaki sposób w Australii traktuje się osoby z podejrzeniem zakażenia . – W ojczyźnie, w Australii, koronawirusa traktuje się bardzo poważnie. Jeśli masz podejrzane symptomy, od razu zostajesz zaliczany do tzw. strefy ryzyka i monitorowany jest każdy twój ruch. Kiedy pojawia się realne uzasadnienie, że doświadczyłeś bliskiego kontaktu z osobą zakażoną, natychmiast jesteś kierowany na testy – relacjonował sportowiec. Josh Grajczonek zaznaczył, że po powrocie z Europy musiał poddać się 14-dniowej profilaktycznej kwarantannie.

– W dziesiątym dniu odseparowania przyszła wiadomość ze szpitala, iż jestem nosicielem koronawirusa, więc kwarantanna została wydłużona – przekazał i dodał, że „po otrzymaniu pozytywnego wyniku testu siedział w odosobnieniu dopóki wirus nie zniknął z organizmu”. Sportowiec zaznaczył, że testy przeszedł 1 kwietnia i już po czterech godzinach uzyskał wynik.

„Miałem wyjątkowego pecha”

Josh Grajczonek w wywiadzie dla portalu sportowefakty.wp.pl opowiedział także o swoich podejrzeniach dotyczących tego, w jakich okolicznościach mógł się zarazić. – Prawdopodobnie złapałem koronawirusa podczas podróży do ojczyzny. Miałem wyjątkowego pecha, ponieważ szczegółowo przestrzegałem zasad, nosiłem maskę, używałem środków dezynfekcji, co chwilę myłem ręce, a to i tak nie okazało się wystarczające – powiedział.

Czytaj też:
Polka szczerze relacjonuje, jak wygląda codzienność we Włoszech. „Jest zupełnie cicho”