Zofia Klepacka 24 maja opublikowała na Facebooku fotografie swoich dzieci oraz zdjęcie USG. „W 10. tygodniu tak wygląda dziecko. Nie jakiś zlepek komórek jak to większość celebrytów powtarza i wmawia innym” – napisała. Dalej windsurferka podkreśliła, że w wielu krajach praktykuje się „aborcję na życzenie”. „Czy naprawdę tak nisko upadliśmy?” – dopytywała.
Wpis medalistki olimpijskiej doczekał się ponad czterech tysięcy komentarzy, a autorzy wielu z nich zamieszczali numer telefonu, pod którym kobiety chcące dokonać aborcji mogą poprosić o pomoc. Do tej aktywności Klepacka nawiązała kilka dni później.
Zofia Klepacka: Rzuciły się na mnie rozwścieczone macice
Windsurferka zamieściła krótkie, bo trwające kilkadziesiąt sekund nagranie, na którym odniosła się do komentarzy zamieszczanych na jej profilu. – Rzuciły się na mnie rozwścieczone macice, feministki – mówiła, prowadząc jednocześnie samochód. – Pod każdym postem piszą mi numer na aborcję, który jest fejkowy. Słuchajcie, dziewczyny, naprawdę, to nie ma sensu, że wstawiacie pod każdym moim postem fejkowy numer do aborcji – kontynuowała mówiąc o numerze, który w sieci funkcjonuje jako prawidłowy.
Klepacka stwierdziła również, że ona „nie potrzebuje aborcji”. – Ale za to może wy potrzebujecie faceta – dodała, śmiejąc się przy tym do kamery.
facebookCzytaj też:
Znany dziennikarz TVN24 ma transpłciową córkę. „To była spokojna rozmowa. Gdy się skończyła, oboje się rozpłakaliśmy”