Paulo Sousa zostawił reprezentację Polski w stanie sporego chaosu. Posprzątanie po nim nie będzie łatwe. Przygotowaliśmy jednak ściągę, dla nowego selekcjonera. Poniżej lista zadań, które będzie musiał wykonać, aby po czasie ocenić go pozytywnie.
1. Awansować na mistrzostwa świata w Katarze
Niezbyt odkrywcze, to prawda, ale nie oszukujmy się, właśnie tego powinniśmy oczekiwać od sukcesora Sousy. Niezależnie od tego, czy będzie szkoleniowcem tymczasowym, czy od razu uda się znaleźć kogoś, komu powierzymy naszą kadrę na dłużej. Zwłaszcza że mamy całkiem obiecującą drabinkę. Oczywiście w obecnej, chaotycznej sytuacji Biało-Czerwonych nie należy lekceważyć Rosjan, ani tym bardziej Czechów czy Szwedów. Niemniej – awans do fazy grupowej mundialu, to coś, co jest w naszym zasięgu.
2. Posklejać defensywę
Z czasów Brzęczka narzekaliśmy na asekuranctwo i granie na zero z tyłu niezależnie od tego, czy cokolwiek uda nam się jednocześnie strzelić. Sousa poszedł w zupełnie przeciwnym kierunku, co też nie okazało się korzystne. Owszem, potrafiliśmy postraszyć poważnie Hiszpanów czy Anglików, nie mówiąc o słabszych zespołach. Często jednak to, co osiągnęliśmy z przodu, marnowaliśmy za sprawą dziurawej defensywy. Cztery czyste konta w 15 spotkaniach – z Albanią, San Mairno oraz Andorą – z czego tylko jedno z sensownym rywalem to wynik wstydliwy. Podobnie jak średnia 1,33 traconej bramki na mecz.
W wielu spotkaniach dało się dostrzec, że pewne rozwiązania personalne po prostu nie działają – mowa na przykład o usilnym wystawianiu Puchacza na lewym wahadle czy robienie z Bereszyńskiego półprawego stopera. Kolejny szkoleniowiec musi trafiać lepiej.
3. Nie rezygnować z bardziej odważnej gry
Jedno trzeba Sousie oddać – w krótkim czasie rzeczywiście odmienił podejście reprezentantów Polski w kwestii wiary we własne możliwości. Za jego krótkiej kadencji kilka razy przekonaliśmy się, że naprawdę nie powinniśmy podchodzić do starć z silniejszymi rywalami na zasadzie „przepraszamy, że w ogóle z wami grami, tylko nie wbijcie nam za dużo goli”. No nie, w 2021 potrafiliśmy postawić się Anglikom czy Hiszpanom i udowodnić samym sobie, że nie ma co popadać w kompleksy przed meczami z największymi.
4. Wykorzystać dla drużyny Sebastiana Szymańskiego
Przedziwna historia. Portugalski trener zrezygnował z niego, ponieważ pomocnik Dinama Moskwa nie pasował mu do taktyki. W porządku, ma to sens. Z drugiej strony, jakim cudem mógłby mu przypasować do taktyki, skoro sprawdził piłkarza tylko raz – z Węgrami na prawym wahadle, gdzie rozgrywający nie miał prawa się dobrze odnaleźć? Szalonym było sądzenie, że Szymański to ktoś, kto z ochotą będzie biegał od pola karnego do pola karnego i dołoży konkrety w ataku, będąc lewonożnym. Po marcowym zgrupowaniu Sousa ani razu nie powołał piłkarza Dinama mimo faktu, że doskonale spisywał się w lidze rosyjskiej. Właściwie należy napisać, iż rozgrywa najlepszy sezon w karierze. Szesnaście meczów, pięć goli i sześć asyst to świetne statystyki. Fakt, że kilka razy Polak znalazł się w najlepszej jedenastce kolejki ligi rosyjskiej, nie jest przypadkiem.
5. Odzyskać zaufanie
Celowo nie dodaliśmy kogo konkretnie, bo w zasadzie chodzi o wszystkich. Począwszy od kibiców, przez dziennikarzy, na samych piłkarzach i federacji kończąc. Wymowne są bowiem niektóre reakcje, na przykład ta Mateusza Klicha. „Cytując klasyka: szkoda strzępić ryja” – napisał reprezentant Polski na Twitterze, odnosząc się do stylu, w którym Sousa odszedł z kadry. Trudno o lepszy komentarz do zaistniałej sytuacji, biorąc pod uwagę to, kto i w jakim tonie się wypowiedział.
Tym ważniejsze będzie więc wybranie takiego selekcjonera, który szybko sprawi, iż wszyscy dookoła poczują, że płyniemy w tym samym kierunku. Zadanie okrutnie trudne, bo przy każdym z proponowanych szkoleniowców pojawiają się różne „ale”. A kto ktoś nie ma doświadczenia reprezentacyjnego, a to komuś brakuje umiejętności „miękkich” potrzebnych do pracy z gwiazdami… Z kolei postawienie na trenera zagranicznego również wzbudzi wątpliwości z oczywistych względów. Być może do marca i pierwszego zgrupowania w 2022 roku atmosfera się już mocno uspokoi, ale smród po rejteradzie Sousy na pewno nadal będzie unosił się w powietrzu.
Czytaj też:
Dwa pierwsze razy Paulo Sousy. Entuzjastyczne powitania to jego specjalność