Informację o śmierci Gerarda Mioduskiego podał jako pierwszy portal swiecie.naszemiasto.pl. Do tragicznego wypadku doszło 6 października w Błądzimiu. Około godz. 7:30 mężczyzna kierujący Volkswagenem Polo wjechał na przejazd, mimo opuszczonych rogatek – przekazał aspirant Filip Frohlke z Komendy Powiatowej Policji w Tucholi.
W pojazd uderzył pociąg relacji Chojnice – Bydgoszcz Główna. Siła uderzenia była tak duża, że jeden z wagonów wypadł z toru. Jak ustalono, rogatki działały prawidłowo, a maszynista był trzeźwy. Do akcji ratowniczej wezwano śmigłowiec LPR, ale 81-letniego mężczyzny nie udało się uratować.
Gerard Mioduski nie żyje. Legia Warszawa składa kondolencje
Lokalne media jako pierwsze przekazały, że za kierownicą siedział Gerard Mioduski, ojciec właściciela Legii Warszawa. Tragiczne doniesienia potwierdzono we wpisie na profilu stołecznego klubu.
„Z bólem przyjęliśmy wiadomość o tragicznej śmierci Gerarda Mioduskiego, Taty Dariusza Mioduskiego. Rodzinie, bliskim oraz wszystkim pogrążonym w bólu i żałobie składamy szczere wyrazy współczucia” – czytamy.
Kim był Gerard Mioduski?
Gerard Mioduski w chwili śmierci miał 81 lat. Był inżynierem i przedsiębiorcą. Dużą część życia spędził w Stanach Zjednoczonych, dokąd wyjechał z żoną i synem. – Trochę mną wstrząsnęło, gdy zrozumiałem, że w USA moi rodzice są robotnikami. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby ojciec miał brudne ręce. A tu nagle pan inżynier, dyrektor z Bydgoszczy, remontuje domy – wspominał po latach Dariusz Mioduski w wywiadzie dla „Pulsu Biznesu” z 2014 roku.