Dotychczasowe pojedynki Huberta Hurkacza z Grigorem Dmitrowem nie były dla niego litościwe. Panowie mierzyli się ze sobą trzykrotnie i za każdym razem górą był Bułgar. Ostatnie spotkanie miało miejsce podczas tegorocznego Rotterdam Open. W Paryżu tenisiści zagrali ze sobą o awans do półfinału turnieju ATP Masters 1000 i sytuacja nie uległa zmianie.
Hubert Hurkacz znokautowany w pierwszym secie przez Grigora Dmitrowa
Mecz rozpoczął się od podania Bułgara, w którym pozwolił Polakowi na tylko jedną wygraną wymianę. Przy własnym gemie serwisowym Hubert Hurkacz popełnił dwa poważne błędy, w tym jeden serwisowy. Niestety został przełamany i Grigor Dmitrow przejął inicjatywę. 26-latek z Wrocławia dobrze rozpoczął kolejną odsłonę seta, dwukrotnie punktując, ale dobrze dysponowany 32-latek z Chaskowa doskonale wrócił do gry, co wywołało złość u jego oponenta, który przy stanie równowagi aż rzucił rakietą ze złości. W ten sposób mieliśmy już wynik 3:0.
Pierwszy gem na korzyść Polaka przyszedł dopiero przy jego drugiej próbie serwisowej. Bułgar czuł się na korcie zdecydowanie lepiej, o czym świadczyły znakomite returny i asy, którymi zdobywał kolejne punkty i powiększył prowadzenie w secie. Problemy nie opuszczały reprezentanta Polski również przy jego następnym serwisie. Choć lepiej rozpoczął, to popełnił kilka błędów, m.in. psując skrót, co w efekcie dało drugie przełamanie i wynik 5:1 dla Dmitrowa. Na twarzy 11. rakiety rankingu ATP widać było wyraźny grymas bólu, co również zostało odzwierciedlone w siódmym gemie, rozstrzygniętym także na korzyść Bułgara, który wygrał seta 6:1.
Wielki powrót Polaka
Hubert Hurkacz znacznie lepiej wszedł w drugą odsłonę gry. Po raz pierwszy wygrał podanie do zera, ale rywal odwdzięczył się dokładnie tym samym przy własnym gemie serwisowym. W grze Polaka widać było więcej skupienia, co zaowocowało wyjściem na prowadzenie 2:1. Mimo tego nie potrafił znaleźć sposobu na znakomicie serwującego przeciwnika i przyjmował jego asy, lub fatalnie pudłował przy returnach. Można było odnieść wrażenie, że Dmitrow jest pewien swego i choć znów doprowadził do stanu równowagi, to Polak obronił własne podanie.
Bardzo ładną akcję przeprowadził Hubert Hurkacz przy stanie 15:0 dla Bułgara, czym wlał nadzieję na lepszą grę przy podaniach rywala. Niestety wciąż nie potrafił go przełamać i mieliśmy remis 3:3. Jednak Polak wciąż wykorzystywał swoją najgroźniejszą broń, którą jest serwis, dlatego trzy asy z rzędu wyprowadziły go znów na prowadzenie. W ósmym gemie zobaczyliśmy kapitalną akcję, którą wygrał wrocławianin, ale jedna wygrana wymiana nie poniosła go do przełamania przeciwnika i znów był remis. Polak zdołał wygrać kolejne podanie, a w dziesiątym gemie osiągnął cel i przełamał Dmitrowa, co oznaczało wyrównanie stanu meczu!
Bułgar ponownie za mocny dla Polaka
Na starcie finałowego seta 11. tenisista świata wykonał pewnego bajgla na przeciwniku i zaczął prowadzić. Grigor Dimitrow zaczął popełniać proste błędy, ale nie zdekoncentrowały go podczas serwisu. Przy następnym podaniu Polaka znów był stan równowagi, z którego serwujący szybko się wydostał dwoma asami. Bułgar nie pozwalał na kolejne przełamanie go i przy jednej przegranej wymianie wyrównał na 2:2, ale podczas podań Polaka wyglądał na bezradnego, ponieważ znów poległ do zera. Nie chcąc zostawać dłużnym rywalowi, odwdzięczył się tym samym i wyrównał. Hubert Hurkacz kilka razy pomylił się przy returnach, przez co 32-latek przełamał go i przejął inicjatywę.
Wrocławianin chciał naprawić swoje błędy i wygrał dwie wymiany przy serwisie przeciwnika, ale ponownie nie wystarczyło to do odniesienia zamierzonego sukcesu. Tablica wyników pokazywała już 5:3 i potencjalne następne przełamanie oznaczałoby odpadnięcie 26-latka z turnieju ATP Masters 1000 w Paryżu. Ten scenariusz był bardzo bliski ziszczenia, ponieważ tenisista z Chaskowa zwyciężył dwie wymiany, lecz Polak znów obronił się asami serwisowymi. Niestety Hubert Hurkacz nie był już w stanie odwrócić przebiegu meczu i w konsekwencji przegrał seta i całe spotkanie.
Czytaj też:
Organizatorzy WTA Finals podjęli ważne decyzje. Wiadomo, co z meczami Igi Świątek i Aryny SabalenkiCzytaj też:
Mecz Aryny Sabelenki z Jeleną Rybakiną przerwany. Tenisistki walczyły nie tylko ze sobą