W czwartek pierwszego lutego doszło do bardzo poważnego wypadku 34-letniego dżokeja Dominika Pastuszki na torze wyścigów konnych w San Rossore we Włoszech. Mężczyzna uderzył głową o ziemię. Doznał paru złamań kości czaszki, które spowodowały krwotok. Zaraz po tym wydarzeniu nieprzytomny Polak trafił w stanie krytycznym do szpitala w Cisanello, gdzie został zaintubowany.
Zmarł 34-letni dżokej Dominik Pastuszka
Niestety w niedzielę 4.02 nadeszły bardzo przykre informacje, iż Dominik Pastuszka zmarł w szpitalu. „Wiadomość o śmierci napłynęła dziś rano ze szpitala w Pizie. Zostawił żonę i półtoraroczną córkę” – poinformował serwis lanazione.it. Te doniesienia potwierdzili najbliżsi 34-latka.
„Dziś o godzinie 8.07 odszedł od nas nasz przyjaciel otoczony miłością rodziny oraz przyjaciół. Wypadek i śmierć Dominika złamała nam serca. Proszę w imieniu rodziny o uszanowanie naszej tragedii” – czytamy w krótkim komunikacie.
Zdarzenia wywołały ogromne kontrowersje we Włoszech
Jak poinformował serwis lanazione.it wypadek wywołał ogromne kontrowersje dotyczące stanu toru, a Włoski Związek Dżokejów zdecydował się nie rozgrywać wyścigów w San Rossore przez pewien czas właśnie ze względu właśnie na jakość podłoża: zmagania przeniesiono do Florencji, a kolejne trzy na następny sezon jesienny.
Pastuszka był doświadczonym dżokejem, który w minionym roku wystartował w 91 gonitwach. 34-latek wielokrotnie występował na tym obiekcie wielokrotnie. Ponadto jego pięcioletni koń War Brave również został poważnie ranny w wypadku i weterynarze zdecydowali się go uśpić.
Czytaj też:
Ratownicy szukali polskiego snowboardzisty. Mężczyzna zgubił się w TatrachCzytaj też:
Polska siatkówka w żałobie. Nie żyje znany działacz