Lucjan Brychczy jako zawodnik Legii w latach 1954–1972 rozegrał 452 mecze, zdobywając 226 bramek. Czterokrotnie sięgał po tytuł mistrza Polski (1955, 1956, 1969, 1970) oraz czterokrotnie zdobywał Puchar Polski (1955, 1956, 1964, 1966). Trzykrotnie zostawał królem strzelców polskiej ligi. W reprezentacji Polski (był m.in. kapitanem drużyny narodowej) wystąpił 58 razy, strzelając 18 bramek. Warto dodać, że wystąpił na igrzyskach olimpijskich w 1960 roku.
Po zakończeniu kariery pełnił funkcje trenera i członka sztabu szkoleniowego Legii, a od 2014 roku był honorowym prezesem klubu. W uznaniu zasług dla polskiego futbolu został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
– Przyszedłem do Warszawy na dwa lata, w celu odbycia służby wojskowej. Miałem trafić na Łazienkowską pół roku później, ale przyjechali do mnie panowie z wojska z zapytaniem czy dałbym radę rozpocząć służbę trochę wcześniej. Pomyślałem sobie, że fajnie się złożyło, dzięki temu wrócę pół roku wcześniej. I zamiast powrotu zostałem w Legii do dziś – cytuje słowa niedożałowanej legendy, odnoszące się do historii z warszawskim klubem, portal legia.net.
Lucjan Brychczy nie żyje. Smutne wieści o legendzie Legii Warszawa
Śmierć Brychczego to kolejne, bardzo smutne pożegnanie legendarnego piłkarza, po niedawnym odejściu Jana Furtoka. Dla przypomnienia napastnik związany sercem z GKS Katowice, zmarł w wieku 62 lat. Podobnie jak w przypadku Brychczego, po zakończeniu piłkarskiej kariery, Furtok nadal był związany ze swoim ukochanym klubem. Nie tylko sportowo, ale też życiowo, będąc związanym z Katowicami.
Strata Brychczego i Furtoka na przestrzeni zaledwie kilku dni, to ogromne straty dla historii polskiej piłki nożnej. Nie ulega wątpliwości, że Brychczy był, jest i będzie jedną z największych legend w dziejach warszawskiej Legii.
Lucjan Brychczy zmarł w wieku 90 lat.
Czytaj też:
Iga Świątek została zmieszana z błotem. „Mają pozytywną próbkę…”Czytaj też:
Jan Furtok był piłkarzem wyjątkowym. „Pękły nasze serca”