Paweł Fajdek nie przyjechał do Paryża jako główny faworyt do złotego medalu, ale na pewno w roli młociarza, który powinien włączyć się do walki o podium. Podczas eliminacji powtórzyły się jednak stare koszmary, czyli wielkie problemy z awansem do finału. Nie po raz pierwszy w swojej karierze Polak przeżywał spore kłopoty. Ostatecznie trzeci rzut zapewnił mu przepustkę do niedzielnych zmagań, choć minimum kwalifikacyjnego nie osiągnął.
Fajdek komentuje swój występ
Fajdek zakończył kwalifikacje z wynikiem 76,56 m. To dało mu dziewiąty rezultat w stawce. Pięciokrotny mistrz świata był nieznacznie lepszy od swojego rówieśnika – Wojciecha Nowickiego, którego przebił o 24 centymetry. Fajdek został zapytany o to, czy odczuwał mocny stres przed trzecią próbą, która decydowała o jego losie na igrzyskach. Lekko zaskoczył odpowiedzią.
– Najmniej w życiu się stresowałem. Rzucałem na treningach dobrze. Wystarczy to zrobić poprawnie w kole i powinno polecieć. Pierwszy rzut chciałem delikatnie, bez dużego użycia siły i wypadł poza promień. Koło jest szybkie, ja byłem rozluźniony, ściągało mi młot na lewo i Wojtkowi (Nowickiemu – przyp.red.) również (…) W finale rzuca się na 110 procent, to już będzie zupełnie inaczej wyglądać – ocenił Fajdek w rozmowie z TVP Sport.
Nasz młociarz z uśmiechem na twarzy podszedł do tego, co działo się w piątek. Powiedział również, co działo w relacji z jego szkoleniowcem przed ostatnim rzutem.
– Przed trzecim rzutem powiedziałem do trenera, żeby już mi nie doradzał (śmiech). Żeby zrobić to, co robimy na treningu. Tę odległość zazwyczaj robię na drugim rzucie treningowym. Wykonałem rzut poprawnie, dało to finał. Zatem widzimy się w niedzielę – dodał Fajdek.
Wyjątkowe igrzyska olimpijskie
Nie ma wątpliwości, że Fajdek marzy o drugim olimpijskim medalu. Trzy lata temu w Tokio wywalczył brąz, a teraz chciałby stanąć na podium, tak by dedykować ten sukces zmarłemu w tym roku tacie. To oczywiście jest możliwe, bo przed wylotem do Paryża forma Polaka zwyżkowała. Nadzieja na sukces nie topnieje.
Czytaj też:
Iga Świątek nie dokończyła rozmowy po meczu z Zheng. Zapłakana Polka: Po prostu zwaliłamCzytaj też:
Polscy kibice czekają na kolejne medale. Sprawdź klasyfikację igrzysk