Czytaj więcej na Wprost.pl:
Polski kitesurfer zaginął na Morzu Czerwonym
- W efekcie daleko idącej współpracy władze egipskie podjęły z władzami saudyjskimi akcję ratunkową, której celem było dotarcie do żeglarza - poinformował ambasador RP w Kairze Piotr Puchta. - Mimo że akcję przerwano, a poszukiwania będą wznowione o świcie, utrzymujemy kontakt z właściwymi służbami. Cały nasz konsulat został podniesiony i pracuje w trybie kryzysowym - zapewnił ambasador. W stałym kontakcie z saudyjską strażą przybrzeżną w okolicach Tabuku jest konsul RP w Rijadzie Igor Kaczmarczyk.
Akcja ratownicza została spowolniona
- Piątek jest tu wolnym dniem więc nie wszystkie stanowiska były obsadzone, co spowolniło zapewne akcję ratunkową. Jak mi przekazano, nie było sensu, aby nocą prowadzić poszukiwania, które mają być wznowione o świcie. Nie ukrywam, że sytuacja jest trudna z uwagi na sztormową pogodę. Poza tym ten rejon, z którego wysyłane są sygnały przez Lisewskiego, jest bardzo zdradliwy ze względu na prądy morskie - powiedział konsul. Według niego, opierając się o wiadomości przekazane przed północą przez straż przybrzeżną, urządzenie gdańszczanina nadaje sygnał z wód terytorialnych Arabii Saudyjskiej.
Płynął bez asekuracji
Przyjaciółka "deskarza" Marta Lesiewska podkreśliła, że Lisewski był organizatorem tej próby i nie angażował nikogo do pomocy. Płynął bez asekuracji, tak jak w przypadku pokonywania Bałtyku. Jego zabezpieczeniem jest wyłącznie międzynarodowy system ratownictwa morskiego SARSAT (Search and Rescue Satellite Aided Tracking). To urządzenie wysyła sygnał do jednostek ratowniczych, wskazując pozycję z dokładnością do czterech metrów.
Lisewski, propagator i instruktor kitesurfingu oraz innych sportów ekstremalnych, w lipcu ubiegłego roku jako pierwszy człowiek na świecie przepłynął na desce Morze Bałtyckie. Wystartował w okolicach Świnoujścia i po 13 godzinach dobił do szwedzkiego wybrzeża, niedaleko Ystad.
zew, PAP