Piłkarze Legii obronili Puchar Polski zdobyty przed rokiem. Byli skuteczniejsi i lepiej przygotowani do tego spotkania. Szybko okazało się, że piłkarze Ruchu nie będą sprawiać drużynie z Warszawy zbytnich kłopotów. Legioniści, grając swobodnie, po strzale Danijela Ljuboji zdobyli prowadzenie. Podwyższyli rezultat po pięknej akcji i dokładnym podaniu piłki Michała Żyro do Miroslava Radovicia, który posłał piłkę do siatki rywali.
Rezultat mógł być jeszcze korzystniejszy, gdyby Żyro, będąc sam na sam z bramkarzem chorzowian, celniej kopnął piłkę. A tak Michal Peskovic wybił ją poza boisko. W drugiej połowie piłkarze z Chorzowa zaczęli grać szybciej i składniej. Ich napastnik Andrzej Niedzielan strzelał z sześciu metrów, ale Dusan Kuciak nie dał się zaskoczyć.
Legioniści szybko skarcili rywali, podwyższając rezultat po akcji Zyry i do końca grali już tak, jakby to był trening. Tym razem nie było rozrób, ale kibice Legii i Ruchu okrasili finałowe spotkanie skandalicznym zachowaniem. Mimo zaostrzonych rygorów przed wejściem na stadion i licznych apeli spikera, odpalali petardy, race świetlne oraz sztuczne ognie, i to w kierunku murawy boiska.
W 69. minucie sędzia przerwał grę na kilka chwil, bo dymy z rac i świec nie pozwalały na kontynuowanie spotkania. W tym czasie piłkarze Legi podeszli do sektorów zajmowanych przez warszawskich kibiców, by ich uspokoić. Pod sektory zajmowane przez kibiców obu zespołów podeszli policjanci, co nie powstrzymało odpalania następnych rac i petard.eb, pap