Badania wykazały, że lider wyścigu kolarskiego Giro d'Italia Amerykanin Taylor Phinney (BMC) nie doznał żadnego złamania, po tym jak uczestniczył w kraksie w trakcie finiszu trzeciego etapu. Konieczne było założenie trzech szwów na prawej kostce.
Do karambolu doszło 150 metrów przed zakończeniem etapu ze startem i metą w duńskim mieście Horsens. Uczestniczył w nim m.in. także Mark Cavendish (Sky), zwycięzca etapu w Herning. Finiszujący na pełnej szybkości aktualny mistrz świata upadł, gdy Włoch Roberto Ferrari (Androni) gwałtownie zmienił tor jazdy i zajechał mu drogę. Na Brytyjczyka wpadło kilkunastu kolarzy, wśród nich lider.
8 maja uczesnicy wyścigu mają dzień odpoczynku, 9 wystartują w jeździe drużynowej na czas w Weronie na odcinku 33,2 km. - Bardzo dobrze się ułożyło, że akurat teraz wypadł dzień przerwy. Tak długo jak będzie trwał transport, będziemy pracowali nad kontuzją Taylora - powiedział lekarz grupy BMC Dario Spinelli.
W klasyfikacji generalnej Phinney ma dziewięć sekund przewagi nad Brytyjczykiem Geraintem Thomasem (Sky).
ja, PAP