W czwartek 5 lipca Lato, pełniący funkcję prezesa PZPN od października 2008 roku, poinformował w specjalnym oświadczeniu, że będzie ubiegał się o reelekcję.
- To kolejna kompromitacja prezesa. Nic mu się nie udało w ostatnich latach, wszyscy oczekują zmian. Od pewnego czasu podkreślałem, że to człowiek, który nie ma honoru. Pamiętam bowiem, jak mówił, że jeśli przez rok nie zmieni wizerunku związku, to odejdzie. Nie dotrzymał słowa. Teraz swoją decyzję ogłosił w jakimś komunikacie, bez kontaktu z mediami. Bał się nawet spotkania z dziennikarzami. To wstyd - powiedział Kazimierz Greń.
Szef Podkarpackiego ZPN jest głównym opozycjonistą wobec prezesa PZPN, choć w 2008 roku prowadził zwycięską kampanię wyborczą Laty. Przez pierwsze miesiące był jednym ze współpracowników, ale wkrótce ich drogi się rozeszły. Jesienią 2009 roku Greń ustąpił z funkcji członka zarządu. Teraz uważa, że Lato może nie zostać wybrany na kolejną kadencję.
- Nie daję mu większych szans. Wiele ciekawego będzie działo się w najbliższym czasie, obecnie wybierani są ludzie w okręgowych związkach. W październiku będziemy świadkami ciekawego testu. Niech środowisko piłkarskie pokaże, czy dalej chce być wyśmiewanie i opluwane w Polsce - podkreślił Greń.
Sprawozdawczo-Wyborcze Walne Zgromadzenie Delegatów PZPN odbędzie się 26 października w Warszawie. Nazwiska wszystkich kandydatów zostaną ogłoszone 30 dni przed tym zjazdem.
- Już trzy tygodnie przed wyborami będę wiedział dokładnie, kto poprze Latę. My obecnie wykonujemy swoją pracę w terenie. Osobiście nie będę ubiegał się o stanowisko prezesa PZPN. Kogo poprę? Nie wiem na razie, kto będzie kandydował. Czy Zbigniew Boniek, Jacek Masiota, a może ktoś inny. Na pewno nie pomogę nikomu ze "starego układu". Pójdę za reformatorami - zapowiedział Greń.
Część środowiska od dłuższego czasu domagała się od prezesa PZPN ustąpienia ze stanowiska w związku z rzekomą sprawą korupcyjną. Lato został bowiem oskarżony na łamach prasy przez swojego byłego współpracownika Grzegorza Kulikowskiego o wzięcie łapówki. Przyznał, że koperta faktycznie została w jego gabinecie, ale jej nie otworzył i zdeponował w sejfie. Ponadto złożył doniesienie do prokuratury w sprawie próby skorumpowania go.
Szef Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej zdaje sobie sprawę, że na razie trudno liczyć na wprowadzenie przez sąd kuratora do PZPN.
- Poczekajmy, na razie trudno coś przesądzać. Prokuratura bada sprawę taśm i kopert. Ciężko przewidywać, co się wydarzy. Musimy cierpliwie czekać - zaznaczył Greń.sjk, PAP