38-letni Krzeszewski bliski był medalu igrzysk w grze podwójnej z Lucjanem Błaszczykiem. W 2000 roku w Sydney dotarli do 1/8 finału, a cztery lata później w Atenach odpadli dopiero w ćwierćfinale. Z debiutu jako szkoleniowiec nie może być w pełni zadowolony, bo "Wandżiemu" nie udało się przebić do najlepszej "32".
"Jeśli chodzi o atmosferę olimpiady, Londyn zdecydowanie wygrywa z Australią i Grecją. W stosunkowo niewielkim obiekcie są tylko cztery stoły, co sprawia, że kibice siedzą blisko zawodników. We wcześniejszych zawodach widzowie byli oddaleni i nie było czuć takiego fajnego widowiska. Żałuję, że sam nie mogę zagrać w hali ExCel" - powiedział PAP czterokrotny medalista mistrzostw Europy.
Po sobotnim, wymęczonym zwycięstwie nad Brazylijczykiem Hugo Hoyamą, Wang rywalizował z urodzonym podobnie jak on w Chinach He Zhi Wenem, reprezentującym Hiszpanię.
"Gdyby ktoś przed meczem powiedział, że +Wandżi+ nawiąże taką walkę z He, niewiele osób w to uwierzyłoby. Podczas niedawnych kwalifikacji olimpijskich nie miał nic do powiedzenia, zresztą nigdy z nim nie wygrał" - mówił szkoleniowiec po spotkaniu, w którym Wang prowadził już 3:0, a w decydującym secie zepsuł piłkę meczową.
Polacy obawiali się konfrontacji z He Zhi Wenem, który w nowym sezonie superligi Wschodzący Białystok zastąpi Wanga w zespole mistrza Polski Bogorii Grodzisk Mazowiecki.
"Wczoraj wieczorem siedzieliśmy i kombinowaliśmy, co zmienić, aby wreszcie go pokonać. Przejrzeliśmy sporo materiałów filmowych i postanowiliśmy, że Wang zmieni taktykę i będzie bazował na serwisie z boczną rotacją, tzw. wkręcie. Podobny wariant zastosowali z powodzeniem ostatnio też Bartosz Such i Daniel Górak" - przyznał Krzeszewski.
Niestety, polski pingpongista konsekwentnie realizował plan tylko przez trzy partie. W czterech kolejnych górą był 50-letni rywal, najstarszy uczestnik zawodów w tenisie stołowym i w ogóle jeden z weteranów igrzysk w Londynie.
"U +Wandżiego+ to nie nowość, on czasem ma takie burze nastrojów. Tenis stołowy jest specyficzną dyscypliną, w której sam mecz może nie jest wielkim wysiłkiem fizycznym, lecz olbrzymim wyzwaniem dla utrzymania koncentracji. Widzę to tutaj też na przykładzie innych, tak doświadczonych graczy jak Szwed Joergen Persson i Chorwat Zoran Primorac, który również zostali wyeliminowani. Ci teoretycznie słabsi nie zrobili błyskawicznych postępów, tylko faworytom na igrzyskach gra się piekielnie ciężko.
- Żałuję tej bolesnej przegranej. I dla mnie mógłby to być wielki sukces trenerski. Stanęliśmy naprzeciwko zawodnika, który wydawał się nie do pokonania dla Wanga, a tymczasem było blisko. He Zhi Wen ma umiejętności, które predystynują go do bycia gwiazdą polskiej ligi, choć nie zapominajmy, że już parę znanych osób sobie w niej nie poradziło" - podsumował szkoleniowiec.
mp, pap