Sędziowie pojedynków bokserskich podjęli przynajmniej dwie kontrowersyjne decyzje, które wywołały frustrację i protesty zawodników. W 1/8 finału kategorii do 91 kg Ali Mazaheri z Iranu został zdyskwalifikowany w drugiej rundzie za trzymanie po raz trzeci swojego przeciwnika Kubańczyka Jose Lardueta Gomeza. Mecz układał się do tamtego momentu po myśli 30-letniego Azjaty. - To było oszustwo. Mogłem spokojnie zdobyć brązowy medal, gdyby nie ta decyzja. Dobrze mi wcześniej szło. Kontrolowałem walkę, ale była zmanipulowana - komentował Mazaheri, który opuścił ring jeszcze zanim oficjalnie ogłoszono zwycięzcę. Według międzynarodowej federacji bokserskiej (AIBA) dyskwalifikacja była zgodna z regulaminem.
Sześć razy leżał... więc wygrał
Z kolei w jednym z pojedynków kategorii do 56 kg Japończyk Satoshi Shimizu sześć razy posłał swojego przeciwnika Magomeda Abdulhamidowa "na deski", ale decyzją sędziów do ćwierćfinału przeszedł Azer, który nie był w stanie opuścić ringu o własnych siłach. Japończycy złożyli protest, który wywołał dyskusję trwającą ok. godziny. Po naradzie AIBA doszła do wniosku, że sędziowie powinni byli przynajmniej trzykrotnie liczyć Azera, a zatem walka powinna być przerwana. W końcu zmieniono werdykt na korzyść Shimizu. - Wynik kompletnie mnie zaskoczył. Tyle razy leżał na ziemi... dlaczego nie wygrałem? Nic z tego nie rozumiem - mówił zmieszany Japończyk po pierwszej decyzji. Dodał, że przed czterema laty w Pekinie również miał zastrzeżenia do pracy sędziów. - Nie wiem jak mam z tym walczyć - przyznał zrezygnowany.
Wątpliwości co do jakości pracy arbitrów ma także były mistrz świata wagi ciężkiej Brytyjczyk Lennox Lewis. - Nie da się przewidzieć, kto wygra walkę, zanim nie zostanie ogłoszony zwycięzca - ocenił bokser, który w 1988 roku w Seulu zdobył złoty medal, reprezentując Kanadę.
Lista pokrzywdzonych
Wcześniej kontrowersje pojawiały się w innych dyscyplinach. W półfinale turnieju szpadzistek reprezentantka Korei Południowej Shin A Lam przegrała z Niemką Brittą Heidemann, mimo że na sekundę przed końcem dogrywki remisowała 5:5 i miała własny priorytet. Sędziowie zezwolili Niemce na cztery próby ataku, aż w końcu trafiła rywalkę i awansowała do finału. Do jeszcze większego zamieszania doszło w drużynowej rywalizacji w gimnastyce sportowej, gdzie o ostatecznej kolejności zadecydowała powtórka wideo. Japończycy zakwestionowali niską notę Kohei Uchimury w ćwiczeniach na koniu z łękami. Arbitrzy przyznali się do błędu i w ten sposób drużyna Japonii awansowała z czwartego na drugie miejsce.
W judo do sędziowskiej kontrowersji doszło w walce o medal Pawła Zagrodnika z Japończykiem Masashim Ebinumą. Początkowo sędziowie uznali zwycięzcą Polaka, jednak po chwili obniżyli wartość jego akcji, co oznaczało kontynuowanie pojedynku. Ostatecznie to Azjata stanął na podium. We Wszechstronnym Konkursie Konia Wierzchowego ekipa Francji odwołała się od kary nałożonej w próbie terenowej na Lionela Guyona. Apelacja została uznana i "Trójkolorowi" przesunęli się z dziewiątej na siódmą pozycję.
jl, PAP