- Kary nie zapłacę, bo po prostu nie mam z czego - mówi w rozmowie z tvn24.pl Krzysztof Zimnoch odnosząc się do bójki między nim a Arturem Szpilką, która miała miejsce na ostatniej konferencji prasowej zapowiadającej walkę obu bokserów.
Pięściarz pytany czy bójka była ustawiona zaprzecza. - Wiedziałem, że ktoś tak będzie mógł pomyśleć. Nie umawialiśmy się na żadne show. Nie rozmawiam z nim od paru lat. On po prostu mnie zaatakował - opisuje jak doszło do starcia.
Zimnoch przyznaje, że to on zaczął sprzeczkę. - Powiedziałem Szpilce parę słów, a on uderzył mnie głową - wyjaśnia. - Spytałem się go, dlaczego w wywiadach opowiada takie bzdury. Mówił, że wygrywał ze mną na sparingach, że zawsze był lepszy ode mnie. Zapytałem się go wprost: po co się wypowiadasz w ten sposób na mój temat? - dodaje.
Wtedy - jak twierdzi bokser - Szpilka "spojrzał na niego zdziwionym wzrokiem, jakby się zastanawiał, jak Zimnoch śmiał coś takiego powiedzieć". - Odpowiedział, że mnie rozj…e, podszedł i uderzył z głowy. Tak się zaczęło - kwituje.
Bokser zapowiada także, że ewentualnej kary nałożonej przez Polski Związek Bokserski nie zapłaci, bo "nie ma z czego". - Żyję skromnie, pochodzę z małej miejscowości. Jeśli mnie ukarzą, będę musiał skończyć z boksem. Ja zostałem zaatakowany i tylko odpierałem ataki. Każdy by na moim miejscu tak postąpił - kończy Zimnoch.
mp, tvn24.pl
Zimnoch przyznaje, że to on zaczął sprzeczkę. - Powiedziałem Szpilce parę słów, a on uderzył mnie głową - wyjaśnia. - Spytałem się go, dlaczego w wywiadach opowiada takie bzdury. Mówił, że wygrywał ze mną na sparingach, że zawsze był lepszy ode mnie. Zapytałem się go wprost: po co się wypowiadasz w ten sposób na mój temat? - dodaje.
Wtedy - jak twierdzi bokser - Szpilka "spojrzał na niego zdziwionym wzrokiem, jakby się zastanawiał, jak Zimnoch śmiał coś takiego powiedzieć". - Odpowiedział, że mnie rozj…e, podszedł i uderzył z głowy. Tak się zaczęło - kwituje.
Bokser zapowiada także, że ewentualnej kary nałożonej przez Polski Związek Bokserski nie zapłaci, bo "nie ma z czego". - Żyję skromnie, pochodzę z małej miejscowości. Jeśli mnie ukarzą, będę musiał skończyć z boksem. Ja zostałem zaatakowany i tylko odpierałem ataki. Każdy by na moim miejscu tak postąpił - kończy Zimnoch.
mp, tvn24.pl