T-ME: szlagier na remis. Legia wywozi z Bułgarskiej jeden punkt i znowu jest liderem

T-ME: szlagier na remis. Legia wywozi z Bułgarskiej jeden punkt i znowu jest liderem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Brzyski przy piłce (fot. RAFAL OLEKSIEWICZ / PRESSFOCUS/NEWSPIX.PL) Źródło: Newspix.pl
Lech Poznań zremisował 1:1 (0:0) z Legią Warszawa w hitowym spotkaniu 13. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Wynik meczu w 47. minucie otworzył Tomasz Jodłowiec. Gola wyrównującego zdobył zaledwie trzy minuty później Gergo Lovrencsics.
Pierwsza połowa nie obfitowała w ciekawe sytuacje strzeleckie. Gra była chaotyczna, a obie drużyny skupiły się na wzajemnej destrukcji w środku pola. W wyniku jednego ze starć pomiędzy Łukaszem Broziem i... Jakubem Koseckim ten pierwszy z rozciętą głową musiał opuścić murawę, a także i stadion - i udać się do szpitala.

Gospodarze mieli niewielką, acz zauważalną przewagę w pierwszej części gry. Najlepszą okazję miał w 13. minucie Barry Douglas. Obrońca Lecha wykonywał bezpośredni rzut wolny i trafił w słupek bramki Wojciecha Skaby.

Mecz na dobre rozpoczął się po zmianie stron - pierwszy cios wyprowadzili goście. W 47. minucie Dominik Furman bardzo dobrze dośrodkował piłkę w pole karne po rzucie wolnym. Interweniujący Łukasz Trałka podbił ją nogą - w efekcie futbolówka zaczęła frunąć wzdłuż pola bramkowego. Wtedy ruszył na nią jak czołg Tomasz Jodłowiec, który przepchał się z obrońcami, wykorzystał niezdecydowanie Macieja Gostomskiego w bramce i wepchnął głową piłkę do siatki z metra.

Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Już trzy minuty później Gergo Lovrencsics wykorzystał precyzyjne prostopadłe podanie Barry'ego Douglasa. Węgier wpadł w pole karne, nawinął jednym zwodem Jakuba Rzeźniczaka i uderzył z kilkunastu metrów nie do obrony.

Zobacz jak Lech zremisował z Legią na własnym terenie

Gospodarze szybko doprowadzili do wyrównania i... oddali inicjatywę mistrzom Polski. Zawodnicy Jana Urbana jednak - tak jak w Turcji przed kilkoma dniami - grzeszyli nieskutecznością. W ciągu kilku minut Legioniści zmarnowali kilka wyśmienitych okazji. W 56. minucie Wladimir Dwaliszwili dostał idealne podanie z własnej połowy. Gruziński napastnik nie był na spalonym, ale fatalnie zabrał się z piłką. W efekcie dał się dogonić i musiał uderzać z 16 metrów. Zrobił to bardzo źle. Minutę później dobre podanie w szesnastkę otrzymał Tomasz Brzyski. Były Polonista uderzył na dalszy słupek - pomylił się nieznacznie.

Prawdopodobnie jednak najlepszą okazję miał Henrik Ojamaa. W 64. minucie Estończyk przepchnął źle interweniującego Marcina Kamińskiego i wszedł z piłką w pole karne. Sam na sam z bramkarzem uderzył jednak prosto w golkipera.

Ostatecznie żadna ze stron nie zdobyła już gola. Mistrzowie Polski zremisowali z Lechem Poznań 1:1 i wrócili na fotel lidera T-Mobile Ekstraklasy. Mają jednak tyle samo punktów co drugi Górnik Zabrze.

pr