Piszczele Justyny Kowalczyk stały się jednym z najważniejszych tematów w polskim sporcie przed olimpiadą w Soczi. W rozmowie ze Sport.pl o swoich problemach zdrowotnych wypowiedziała się sama biegaczka.
- Piszczele, po różnych ostatnich cudownych próbach uzdrowienia ich, już - mam nadzieję - wracają do siebie. Ten ból towarzyszy mi od wielu lat i myślę, że już nigdy nie będzie większy niż w Muonio. Na pewno już się nie zgodzę, żeby cokolwiek z nimi robić. Nie będzie żadnych nowych rozwiązań, nic nie wskórają tu środki przeciwbólowe. Nie działają na ten ból, przynajmniej te doustne - powiedziała Justyna Kowalczyk.
Polska biegaczka podczas biegu stylem łyżwowym w niedawnym Pucharze FIS zajęła odległe 24. miejsce. Powodem niepowodzenia w Muonio był uciążliwy ból piszczeli.
- Im śnieg twardszy, tym dla mnie gorzej. I od liczby zakrętów. Im trasa bardziej kręta, tym bardziej cierpię. Muszę się z tym pogodzić. To jest problem z budową piszczeli, z powięziami. Żałuję, że się zgodziłam, by w ogóle je ruszać. Dwa lata temu przy okazji operacji kolana dałam się namówić na rozcięcie powięzi w jednej i drugiej nodze. I od tego czasu jest gorzej - wytłumaczyła Polka.
Inauguracja sezonu w piątek. W fińskim Kuusamo biegaczki ruszą w sprincie stylem klasycznym.
pr, Sport.pl
Polska biegaczka podczas biegu stylem łyżwowym w niedawnym Pucharze FIS zajęła odległe 24. miejsce. Powodem niepowodzenia w Muonio był uciążliwy ból piszczeli.
- Im śnieg twardszy, tym dla mnie gorzej. I od liczby zakrętów. Im trasa bardziej kręta, tym bardziej cierpię. Muszę się z tym pogodzić. To jest problem z budową piszczeli, z powięziami. Żałuję, że się zgodziłam, by w ogóle je ruszać. Dwa lata temu przy okazji operacji kolana dałam się namówić na rozcięcie powięzi w jednej i drugiej nodze. I od tego czasu jest gorzej - wytłumaczyła Polka.
Inauguracja sezonu w piątek. W fińskim Kuusamo biegaczki ruszą w sprincie stylem klasycznym.
pr, Sport.pl