Leszek Miller poleciał do Soczi, gdzie będzie obserwował polskich sportowców. Choć trwa już piąty dzień igrzysk, szef SLD zaapelował, aby olimpiady w Soczi... nie bojkotować.
- Właśnie wylatuję do Soczi, mam nadzieję, że trafię na jakieś emocjonujące zawody. Jutro biegnie pani Kowalczyk, może będzie kolejny medal, najlepiej złoty. W każdym razie uważam, że nie warto łączyć polityki ze sportem. Nawoływanie do bojkotu olimpiady to jest relikt zimnej wojny i nie powinno się w tym uczestniczyć - powiedział szef SLD na lotnisku.
Miller dodał, że nie leci przynosić polskim sportowcom szczęścia. - Nie jestem maskotką. To wszystko zależy od poziomu naszych zawodników, ale początek w wykonaniu pana Stocha jest obiecujący - zauważył.
pr, sld.org.pl