W niedzielę po udzieleniu wywiadu telewizyjnego Justyna Kowalczyk nagle zemdlała. Polska mistrzyni olimpijska w rozmowie z "Faktem" wyjaśniła jednak, że nie stało się jej nic poważnego.
W weekend najlepsza polska biegaczka narciarska przebywała w stolicy przy okazji Orlen Warsaw Marathonu. W sobotę Kowalczyk wzięła udział w biegu na pięć kilometrów, dzień później przekazała samochód wylosowanemu szczęśliwcowi.
Po przekazaniu auta Polka udzieliła wywiadu i zasłabła. - Zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłam. Chwilę później miałam badanie ekg, sprawdzono mi poziom glukozy i wypuszczono. Wszystko jest w porządku, proszę się nie martwić - wyjaśniła Kowalczyk w "Fakcie".
pr, "Fakt"
Po przekazaniu auta Polka udzieliła wywiadu i zasłabła. - Zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłam. Chwilę później miałam badanie ekg, sprawdzono mi poziom glukozy i wypuszczono. Wszystko jest w porządku, proszę się nie martwić - wyjaśniła Kowalczyk w "Fakcie".
pr, "Fakt"