Jak Hiszpania dotarła do półfinału Euro 2020? Trudna sztuka balansowania nad przepaścią
Hiszpańska drużyna nie była jednym z głównych kandydatów do zdobycia złotego medalu na tegorocznych mistrzostwach Europy. Co prawda nikt też nie uznawał jej za outsidera – po prostu większe szanse dawano na przykład Francji, Portugalii lub Belgii. Wszystkie te zespoły odpadły jednak z rywalizacji o tytuł, a La Furia Roja za chwilę może znaleźć się w finale. Jak dotarła aż do tego etapu, skoro w każdym poprzednim balansowała na cienkiej linie zawieszonej nad przepaścią?
Trudna przeprawa ze Szwecją oraz Polską i pogrom Słowacji
Mało brakowało, aby La Furia Roja też przedwcześnie odpadła z rozgrywek, podobnie jak to miało miejsce choćby na mundialu w 2014 roku, kiedy nie wyszła z grupy. Tym razem kłopoty podopiecznym Luisa Enrique sprawiła Szwecja. W meczu tym padł bezbramkowy remis, ale Hiszpanom spokojnie mogli przegrać – gdyby Marcus Berg trafił do pustej bramki po podaniu od Isaka, minimalne zwycięstwo Szwedów było jak najbardziej realne. Zwłaszcza że zespołowi „Lucho” tego dnia bardzo brakowało skuteczności.
W drugiej kolejce fazy grupowej Hiszpania zagrała z Polską. Dla Biało-Czerwonych to było starcie z rzędu „być albo nie być” na Euro 2020, nasi rywale jeszcze nie zostali aż tak przyparci do muru. Niemniej na koniec starcia też mogli sobie pluć w brody. Na tablicy wyników widniał rezultat 1:1, kiedy sędzia podyktował rzut karny dla Hiszpanów za faul Modera na Gerardzie Moreno. Sam poszkodowany podszedł do jedenastki i trafił w słupek, niecelna była też dobitka Moraty i w końcu spotkanie zakończyło się kolejnym remisem.
Gdyby La Furia Roja przegrała ze Słowacją w ostatnim grupowym meczu, a niekorzystny wynik padłby w starciu Szwecji z Polską, istniała szansa, że drużyna Luisa Enrique nie wyjdzie z grupy. Przeciwko naszym południowym sąsiadom Hiszpanie zaprezentowali się jednak doskonale. Wygrali 5:0 po dwóch bramkach samobójczych i trafieniach Laporte’a, Sarabii oraz Torresa.
Szalony mecz z Chorwacją i fatalne rzut karne
Niesamowicie emocjonujące były natomiast mecze tej drużyny w 1/8 oraz 1/4 finału Euro 2020. Najpierw zespół z Półwyspu Iberyjskiego trafił na Chorwatów. Wydawało się, że z tą słabo dysponowaną drużyną Hiszpania nie będzie mieć problemów. Podopieczni Zlatko Dalicia wyszli na prowadzenie po bramce samobójczej Pedriego i błędzie Simona. Do 85. minuty La Furia Roja wygrywała jednak 3:1, ale Chorwaci zdołali jeszcze doprowadzić do dogrywki. Dopiero potem w 100. i 103. minucie odpowiednio Morata i Oyarzabal rozprawili się z przeciwnikami.
Porządne problemy w ćwierćfinale Hiszpanom sprawiła jedna z rewelacji tego turnieju, czyli Szwajcaria. I to pomimo faktu, że od 77. do 120. minuty spotkania Helweci grali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Freulera. Wcześniej bramki zdobywali Zakaria (samobójczą) i Shaqiri. Mimo wielkiej dominacji ekipy z Półwyspu Iberyjskiego (66-34 proc. w posiadaniu piłki, 27-9 w strzałach) do wyłonienia półfinalisty potrzebne były rzuty karne. Co prawda Busquets i Rodri zepsuli swe próby, ale Szwajcarzy byli jeszcze gorsi – do siatki nie trafiali kolejno Schar, Akanji oraz Vargas i w końcu to Hiszpanie przeszli dalej.
Luis Enrique: Nie widzę nikogo mocniejszego od nas
6 lipca Hiszpania zagra w półfinale Euro 2020 z Włochami, których uważa się za drugą najsilniejszą drużynę tych mistrzostw obok Anglii. Tego zdania zdecydowanie nie podziela „Lucho”. – Nie widziałem nikogo lepszego od nas – stwierdził selekcjoner La Furia Roja na konferencji prasowej jeszcze przed ćwierćfinałem. Skoro jego drużyna awansowała do półfinału, zapewne podtrzymuje swoje zdanie.