Bułgarzy postraszyli Amerykanów. Wielkie emocje w meczu „polskiej” grupy na mistrzostwach świata

Drugą kolejkę spotkań w grupie C siatkarskich mistrzostw świata otworzył mecz Stanów Zjednoczonych z Bułgarią. Zdecydowanym faworytem starcia byli Amerykanie, którzy na inaugurację czempionatu gładko ograli Meksyk i potwierdzili, że nie bez powodu są określani mianem kandydatów do medalu mistrzostw.
USA – Bułgaria. Amerykanie wygrali pierwszą partię
W mecz lepiej weszli Amerykanie, którzy po bloku punktowym Andersona i asie serwisowym DeFalco szybko odskoczyli na dwupunktowe prowadzenie (3:1). Bułgarzy już w pierwszych akcjach mieli problem z odrabianiem strat, a reprezentanci USA grali skutecznie w obronie i kontrach, dzięki czemu ich przewaga przy pierwszej przerwie na życzenie trenera Bułgarii wynosiła już pięć punktów (9:4).
Podopieczni Nikołaja Jeliazkowa nie tracili nadziei na odrobienie strat, a po dwóch autowych atakach Russella udało im się zbliżyć do rywali na jeden punkt (11:12). Amerykanie jednak szybko poprawili grę w ataku, w czym duża zasługa Christensona, który dyrygował grą swojego zespołu na rozegraniu i wystawiał precyzyjne piłki kolegom. Pierwsza partia zakończyła się wygraną 25:20 reprezentantów USA.
Stany Zjednoczone górą w meczu z Bułgarią
Drugi set początkowo przebiegał punkt za punkt, a na tablicy wyników regularnie pojawiał się remis. Jako pierwsi dwa „oczka” przewagi wypracowali Amerykanie, którzy po asie serwisowym Christensona prowadzili 6:4. Mniej więcej w połowie seta na prowadzeniu był zespół prowadzony przez Johna Sperawa (14:13). I chociaż Bułgarzy pod koniec partii prowadzili już 22:20, to reprezentantom USA udało się odwrócić losy seta i wygrać 25:23 po asie serwisowym Tuanigi wieńczącym tę część spotkania.
Podobnie jak to było w drugiej partii, również w trzeciej oba zespoły początkowo grały punkt za punkt. Po błędzie Russella w zagrywce i punktowym ataku Grozdanowa na dwupunktowe prowadzenie wyszli Bułgarzy (5:3), a po kilku minutach dzięki skutecznemu wykończeniu przez Nikołowa prowadzili już 10:6.
Problemy z punktowaniem miał za to Russell, który został kilkukrotnie zatrzymany przez rywali. Po jednym z takich ataków było 14:10 dla Bułgarów, którzy krok po kroku zbliżali się do wygranej w secie. Amerykanie jednak od stanu 21:24 najpierw doprowadzili do wyrównania po atakach Smitha, Muagututii i asie serwisowym DeFalco, a następnie przypieczętowali triumf w secie (26:24) i całym meczu 3:0 (25:20, 25:23, 26:24).