Finał Ligi Narodów dla polskich siatkarzy! Kibice w Ergo Arenie przeżyli thriller
To był twardy pojedynek, czyli dokładnie tak, jak można się było spodziewać. Japończycy dali z siebie wszystko i zgodnie ze słowami Bartosza Kurka z piątku, Azjaci dołączają do ścisłej czołówki światowej w siatkówce. Biało-Czerwoni byli jednak lepsi o kilka piłek, dodatkowo niesieni kapitalnym dopingiem w Ergo Arenie.
Reprezentacja Polski w starciu z rewelacją VNL 2023 o finał
Japonia rozkochała w swojej grze wielu kibiców siatkówki. Zespół, którego trenerem jest Philippe Blain zajął drugie miejsce w fazie interkontynentalnej, wyprzedzając m.in. Biało-Czerwonych. Polacy zagrali jednak z Japończykami podczas turnieju na Filipinach. Zespół trenera Nikoli Grbicia zwyciężył gładko, w trzech setach. Trzeba jednak oddać, że wówczas Japończycy nie zagrali w swoim najmocniejszym zestawieniu.
Jak trudny to będzie mecz, pokazał już pierwszy set sobotniego półfinału. Polacy rozpoczęli osłabieni brakiem Bartosza Kurka. Kapitan kadry już na rozgrzewce nie forsował zdrowia, nie stając m.in. do ataków, a jedynie wspierając kolegów, w reprezentacyjnym uniformie. Wygląda jednak na to, że to zabezpieczenie na wypadek ew. pogłębienia urazu. W końcu Polacy mają jeszcze do zagrania w tym sezonie m.in. mistrzostwa Europy oraz turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich.
Grbić w wyjściowym ustawieniu postawił na ataku Łukasza Kaczmarka. Dodatkowo w kwadracie dla rezerwowych pozostał Wilfredo Leon. Jego miejsce obok „pewniaka” Aleksandra Śliwki zajął Bartosz Bednorz. Duet z Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle długo jednak na boisku nie zabawił. Leon wszedł na boisko przy… sześciopunktowej stracie Polaków (9:15). Akurat trwał festiwal świetnych zagrywek Rana Takahashiego. Trener naszej kadry zdążył w tym czasie wykorzystać dwie przerwy na żądanie, ale wejście Leona pomogło, bo najpierw przyjął, a następnie zdobył punkt atakiem (10:15).
Szok w Ergo Arenie, świetna gra Japończyków w półfinale
Grbić szukał sposobu na szybką grę rywala, dając m.in. odetchnąć rozgrywającemu Marcinowi Januszowi w końcówce partii. Ta została spisana na straty, bo deficytu z początkowej części seta już nie udało się odrobić (19:25). Drugą partię zaczęliśmy z Januszem na rozegraniu i pozostał w składzie Leon.
Polacy prowadzili 7:4, 9:5 czy 15:13. Japończycy odrabiali jednak straty, a po bloku na Leonie zrobiło się nagle 18:18. Dystans stopniał do zera, ale Biało-Czerwoni wytrzymali wojnę nerwów do samego końca. Warto dodać, że na boisku pojawili się m.in. Kamil Semeniuk (na poprawę przyjęcia za Leona) czy Norbert Huber (za Jakuba Kochanowskiego). Ten drugi został zresztą na boisku na seta numer trzy.
Do trzeciej partii oba teamy przystąpiły przy remisie 1:1. Żeby jednak na tablicy wyników pojawił się taki stan rzeczy, kibice musieli się sporo nadenerwować. Pierwszą setową w drugiej partii mieli Biało-Czerwoni (24:23), ale był też trudny moment przy szansie na 2:0 w meczu dla Japończyków (25:26). Trudne piłki dostawał Leon, dołożył też blokiem (27:26), a decydujący punkt to świetna zagrywka Mateusza Bieńka i skończona przechodząca piłka, piękny siatkarski gwóźdź, autorstwa Kaczmarka (28:26).
Wilfredo Leon i Łukasz Kaczmarek wzięli atak w swoje ręce
Gdyby indywidualnie szukać bohaterów po polskiej stronie – choć w siatkówce jest to krzywdzące – to nie sposób nie dostrzec mocy, jaką naszej ofensywie dawał duet Leon-Kaczmarek. Na trzecim stopniu podium można by dołożyć Bieńka, ułatwiającego kolegom pracę zarówno pracą na bloku, jak i w polu serwisowym.
Po wygranej na przewagi końcówce drugiego seta, w trzecim Japończycy dali sobie wejść na głowę. Zaczęło się od 4:1, następnie 7:2, później 13:5 i 20:13. Azjaci próbowali wrócić do odpowiedniego rytmu, ale Polacy nie zamierzali odpuszczać. Grbić ponownie na końcówkę wysłał do boju Semeniuka za Leona. Konsekwentna gra gospodarzy, a przy tym kilka niewymuszonych błędów Japończyków, zakończyły seta na 25:17. Ostatnią akcję skwitował punktowym atakiem ze środka Huber.
Polacy wyszarpali drugi finał Ligi Narodów w historii
Ostatnia, jak się miało okazać, partia w sobotnim półfinale – to było idealne podsumowanie rywalizacji. Zaczęło się od problemów Polaków (6:7), żeby następnie Biało-Czerwoni Biało-Czerwoni wrócili do solidnego punktowania (10:7), następnie Japończycy znowu się zbliżyli (19:17). Ale Polacy w grze jak równy z równym, mają jednak więcej jakości.
Co polski zespół udowodnił, domykając wygraną w czwartej partii i w całym spotkaniu. Drugi finał VNL w historii dla Polski stał się faktem. Po raz ostatni Polacy o zwycięstwo w rozgrywkach, które nastąpiły po Lidze Światowej, walczyli w 2021 roku. Wówczas lepsza od Polaków okazała się Brazylia, wygrywając we włoskim Rimini. Teraz Biało-Czerwoni Brazylijczyków wyeliminowali już na etapie ćwierćfinału. A o wygraną zagrają z Włochami (mistrzowie świata i Europy) albo USA (zwycięzcy fazy interkontynentalnej VNL 2023). Drugi sobotni półfinał rozpoczyna się o godzinie 20:00.
Finał Ligi Narodów w Ergo Arenie, gdzie i o której oglądać?
Na niedzielę 23 lipca zaplanowano dwa mecze, które zadecydują o układzie podium podczas tegorocznej Ligi Narodów. Mecz o brąz rozpocznie się w Ergo Arenie o godzinie 17:00. Za to od 20:00 wystartuje starcie o miano najlepszej drużyny w VNL 2023.
Mecze Polaków można oglądać na antenie TVP Sport (i internetowej stronie stacji) oraz Polsatu Sport. W przypadku meczów bez udziału Biało-Czerwonych są one dostępne wyłącznie na kanałach sportowych Polsatu oraz na platformie Polsat Box Go. Dodatkowo kibice mogą korzystać z serwisów streamingowych posiadających w swojej ofercie sportowe kanały Polsatu.