To dlatego Kamil Glik wraca do Ekstraklasy. Dwa ważne powody

Dodano:
Kamil Glik Źródło: Shutterstock / Mikołaj Barbanell
Wielki powrót do Ekstraklasy powoli staje się faktem. Już niedługo najprawdopodobniej na polskich boiskach będziemy oglądać 103-krotnego reprezentanta Polski Kamila Glika. Poznaliśmy powody tej decyzji.

Saga transferowa z udziałem Kamila Glika dobiega końca. 35-latek ostatecznie zdecydował się na powrót do Polski po trzynastu latach. Przypomnijmy, w 2010 roku defensor opuścił Piasta Gliwice i trafił do Palermo, gdzie rozpoczął swoją wielką karierę.

Kamil Glik wraca do Ekstraklasy

W mediach pojawiło się mnóstwo spekulacji na temat powrotu Kamila Glika. Jego usługi miały być zaoferowane Legii Warszawa, Rakowowi Częstochowa, Pogoni Szczecin i Piastowi Gliwice. Ponadto defensor miał rozmawiać z Widzewem Łódź.

Ostatecznie 35-latek zdecydował się na grę w Cracovii, która po pięciu meczach zajmuje czwarte miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy z dziewięcioma punktami na koncie. Do pierwszej Jagiellonii Białystok krakowianie tracę trzy „oczka”.

Dwa ważne powody, dla których Kamil Glik zdecydował się na powrót

Więcej informacji o kulisach tego transferu ujawnił nowy szef TVP Sport – Sebastian Staszewski, który poinformował, że na dniach „Glikson” podpisze kontrakt z nowym klubem.

„W środę Kamil Glik ma podpisać kontrakt z Cracovią. 35-letni stoper zaliczył dziś testy medyczne” – czytamy w Twitterowym wpisie.

Co ciekawe obrońca mógł zostać we Włoszech, skąd miał różne oferty, ale zdecydował się na powrót do Polski z dwóch ważnych powodów.

„Glik miał kilka ciekawych opcji z Serie B, ale zdecydował się na powrót do Polski ze względu na dzieci i Euro 2024, o które chciałby powalczyć” – poinformował dziennikarz.

Kamil Glik od 1 lipca pozostaje bez klubu po tym, jak rozstał się z Benevento, które spadło do Serie C. Wcześniej występował w takich klubach jak Torino czy AS Monaco. Obrońca przez wiele lat był ostoją reprezentacji Polski, w której wystąpił 103 razy i wciąż nie powiedział ostatniego słowa.

Źródło: WPROST.pl / Twitter/Sebastian Staszewski
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...