Jak poinformował rzecznik prasowy MON Jacek Sońta, resort obrony we wczesnej fazie przygotowań do turnieju, na prośbę ówczesnego MSWiA, sprawdzał możliwość wsparcia krajowego systemu obrony przed bronią masowego rażenia przez zagraniczne podmioty. Z ofertą pomocy wystąpili Amerykanie, którzy zaproponowali pomoc 50 specjalistów ze sprzętem do natychmiastowego rozpoznawania skażeń biologicznych i masowej dekontaminacji, czyli usuwania i dezaktywacji niebezpiecznych substancji.
- Ostatnie ustalenia wskazują jednak, że cywilne służby odpowiedzialne za biologiczne, chemiczne i radiologiczne zabezpieczenie Euro 2012, takie jak np. Państwowa Straż Pożarna, sanepid czy Państwowa Agencja Atomistyki, wspierane przez żołnierzy i specjalistyczny sprzęt wojskowy są w stanie zabezpieczyć potrzeby zgłoszone przez resort spraw wewnętrznych - powiedział Sońta. Z nieoficjalnych informacji wynika, że nie bez znaczenia były też kwestie finansowe. Ze względu na ograniczenia budżetowe Amerykanie zażądali częściowej odpłatności za swoją pomoc. Chodziło o kwotę rzędu 60 tys. dolarów za udostępnienie kilkunastu detektorów i mobilnego laboratorium na 15 dni. W Polsce nie znalazł się chętny do wyłożenia tych pieniędzy, nie dało się też nakłonić Amerykanów, by obniżyli koszty.
Do zabezpieczenia Euro amerykańska armia miała wydzielić dwa pododdziały - jeden z Gwardii Narodowej stanu Illinois, drugi z mobilnym laboratorium miał przyjechać z amerykańskiej bazy w Niemczech. Polscy specjaliści, którzy wezmą udział w zabezpieczeniu Euro, ostatnio szkolili się w należącym do gwardzistów z Illinois centrum szkolenia w Marseilles; 20 maja odwiedził ich prezydent Bronisław Komorowski, który brał udział w szczycie NATO w Chicago. Polscy specjaliści m.in. przyglądali się zabezpieczeniu tej imprezy, oglądali sprzęt Gwardii i ćwiczyli jego użycie.
W maju 2011 r., kiedy żołnierze Wojska Polskiego i Gwardii Narodowej stanu Illinois, wraz z ratownikami cywilnymi, trenowali w Polsce obronę przed skażeniami, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Mieczysław Cieniuch powiedział, że wojsko chce, by w czasie Euro 2012 odbyły się polsko-amerykańskie ćwiczenia w zwalczaniu broni biologicznej i chemicznej. Przy okazji Amerykanie mieli też pomóc w zabezpieczeniu turnieju. Współpraca specjalistów wojskowej służby zdrowia z Gwardią Narodową trwa od 2006 r., dotyczy m.in. szpitala polowego w Ghazni w Afganistanie.
Podczas Euro armia będzie wspierać cywilne służby odpowiedzialne za biologiczne, chemiczne i radiologiczne zabezpieczenie mistrzostw. Podczas każdego meczu będzie pracował mobilny zespół reagowania epidemiologicznego. W każdym mieście-gospodarzu turnieju znajdą się też żołnierze chemicy. Zarówno dla wojsk chemicznych, jak i dla epidemiologów z jednostek podległych Inspektoratowi Wojskowej Służby Zdrowia (IWSZ) na czas turnieju zostaną skrócone procedury reagowania. W strefach kibica i okolicach stadionów na bieżąco mają działać mobilne zespoły i laboratoria z wojskowych ośrodków medycyny prewencyjnej i Centrum Reagowania Epidemiologicznego Sił Zbrojnych. Wojskowi epidemiolodzy będą pracować przy zabezpieczeniu każdego meczu, który odbędzie się w Polsce.
Z kolei wojska chemiczne na czas mistrzostw podniosą gotowość swojego podsystemu odpowiedzialnego za wczesne ostrzeganie o skażeniach. Na wypadek gdyby doszło do skażenia, a potencjał służb cywilnych okazałby się niewystarczający, pododdziały wojsk chemicznych będą w gotowości do działania w pobliżu każdego z miast gospodarzy: Warszawy, Gdańska, Poznania i Wrocławia. Informacjami o transgranicznych zagrożeniach chemicznych i biologicznych mamy się też wymieniać z Ukrainą.
mp, pap