Zdaniem pomocnika Arsenalu Londyn główną przyczyną niepowodzenia była słaba gra w defensywie oraz niepotrzebne straty piłki przy przechodzeniu z obrony do ataku. - Zagraliśmy chyba zbyt ofensywnie. Rosjanie także nas zaskoczyli, bo nie grali mocnym pressingiem, tylko czekali na możliwość przeprowadzenia zabójczych kontrataków, których nie potrafiliśmy powstrzymać - ocenił.
Rosicky podkreślił, że mecz był momentami wyrównany. "Raz my graliśmy lepiej, raz oni. Przy stanie 2:1 mieliśmy szansę na doprowadzenie do wyrównania. Ciężko mi to jednak na gorąco oceniać. Dopiero gdy na spokojnie zobaczymy powtórkę i omówimy błędy, będziemy wiedzieli co trzeba poprawić" - zaznaczył.
Czy przed kolejnym spotkaniem, w którym Czechy zmierzą się z Grecją, presja nie będzie jeszcze większa niż przed meczem z Rosją, Rosicky stwierdził, że nie jest to wykluczone, ale - jego zdaniem - drużyna przywykła do takich sytuacji, bo podobnie było w trakcie spotkań eliminacyjnych. - Wysoka porażka boli i jesteśmy rozczarowani, ale nie możemy panikować. Przed nami dwa spotkania, do których musimy przystąpić bardzo skoncentrowani i je wygrać - podkreślił.
Zapytany o postawę klubowego kolegi Wojciecha Szczęsnego, Rosicky zaznaczył, że nie widział jeszcze ani sytuacji, po której padła bramka dla Grecji, ani momentu, w którym polski bramkarz został ukarany czerwoną kartką.- Słyszałem jedynie jak do tego doszło i jedyne co mogę powiedzieć, że takie sytuacje w piłce po prostu się zdarzają - skomentował.
9 czerwca podopieczni Michala Bilka przeprowadzili otwarty dla publiczności trening w którym udziału nie wzięli ani Rosicky, ani napastnik Milan Baros. Obaj w tym czasie byli na zabiegach regeneracyjnych i ćwiczyli na siłowni. Na boisku mają się jednak pojawić podczas niedzielnych zajęć.sjk, PAP