Smuda: zmiany? Nikt mi nie będzie mówić, co mam robić. Będzie po mojemu

Smuda: zmiany? Nikt mi nie będzie mówić, co mam robić. Będzie po mojemu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trener reprezentacji Polski Franciszek Smuda (fot. EPA/BARTLOMIEJ ZBOROWSKI /PAP)
- Dlaczego mam robić to, co każą mi inni? Będę działał po swojemu - powiedział dziennikarzom trener reprezentacji Polski Franciszek Smuda po treningu kadry 9 czerwca. Szkoleniowiec odnosił się do zarzutów pod swoim adresem po meczu z Grecją (1:1).

Smuda zapytany, dlaczego że przy stanie 1:1 nie wprowadził żadnej zmiany w składzie. - Mam swoje zasady, które zwykle okazują się słuszne -  uciął. Dodał, że być może zdecyduje się na wprowadzenie nowych piłkarzy na mecz z Rosją 12 czerwca we Wrocławiu.

Szkoleniowiec przyznał, że planował dokonać zmiany w piątkowym spotkaniu, będącego meczem otwarcia mistrzostw Europy. Macieja Rybusa miał zastąpić Paweł Brożek, ale czerwona kartka dla Wojciecha Szczęsnego wymusiła na nim wycofanie się z tej decyzji.

- Czerwona kartka dla bramkarza zmieniła wszystko. Jeśli grając w  dziesiątkę wprowadzi się zbyt wiele zmian, może to się skończyć "zepsuciem całej maszyny". Z doświadczenia wiem, że w takiej sytuacji przesadzanie ze zmianami powoduje tylko i wyłącznie bałagan - wyjaśnił 63-letni były trener m.in. Zagłębia Lubin i Lecha Poznań.

Spytany o to, czy wyjściowa jedenastka na mecz z Rosją będzie się różnić od tej ze spotkania z Grecją, odparł: - Nie będzie wiele zmian. Może jedna. Piłkarze są zmęczeni, ale mamy jeszcze trzy dni. We wtorek wszyscy będą w dobrej formie. W Rosji gra wielu doświadczonych zawodników, ale my się ich nie boimy. Dlaczego mielibyśmy się bać? Gramy przecież u siebie - wyjaśnił.

Ze "Sborną" Polacy zmierzą się we wtorek 12 czerwca na Stadionie Narodowym w Warszawie. Cztery dni później czeka ich jeszcze mecz z  Czechami we Wrocławiu. Zdaniem Łukasza Piszczka, reprezentacyjnego prawego obrońcy i piłkarza Borussii Dortmund, to spotkanie będzie decydujące. - Z Czechami zagramy o to, kto wyjdzie z naszej grupy -  ocenił.

sjk, PAP